Świat staje naprawdę na głowie, gdy okazuje się, że nawet w środowiskach ortodoksyjnie broniących praw kobiet, prawa te są łamane. I to w wyjątkowo mało smaczny sposób.

Czołowi bojownicy o godność kobiet, niejaki Dymek i Wybieralski z bardzo feministycznych mediów, zostali oskarżeni o molestowanie i gwałt. Dla jasności – przez kobiety. Żeby nie było, że zahaczam o inny wymiar. Każdy z osobna, przez różne ofiary, ale dla takich „bohaterskich” obrońców to katastrofa.

Sam widziałem jak obaj panowie uczestniczyli w marszach w obronie kobiet, czarnych marszach i innych feministycznych wynalazkach. Dzielnie trwali wśród transparentów z hasłami: „macice wstały z kolan” czy „gwałciciel w ciążę nie zajdzie”.

Ta hipokryzja sztandarowych „herosów” feministycznego światka pokazuje prawdziwe motywy i wartości, jakimi kieruje się środowisko lewackie. Gęby pełne frazesów, a w sercu jad i nienawiść. Czasem to mimo wszystko wychodzi na światło dzienne, ale czy to porusza to środowisko? Nie.

Gdy nie tak dawno J. Rudnicki, podobno pisarz, obraził dwie dziennikarki, środowisko uznało to za trochę awangardowe zachowanie „artysty”. Żadna z „obrończyń” kobiet nie upomniała się o godność obrażonych. Przecież Rudnicki to swój chłop. Jemu wolno.

Szczytne hasła i idee nie zawsze są wartością dla głoszących. Cóż – drogowskazy są od wskazywania drogi, a nie podążania nią.

Dlatego dokładnie czytajmy, co wskazują.

Tomasz Połeć

Zobacz również: