Jak wynika z naszych informacji, Mirosław T., usunięty ze stanu sędziowskiego wyrokiem Sądu Dyscyplinarnego przy Sądzie Apelacyjnym w Łodzi, nadal przychodzi do pracy. Zarówno w Sądzie Apelacyjnym, jak i w Sądzie Najwyższym nikt nie był w stanie powiedzieć nam, dlaczego tak się dzieje.

Pan sędzia był jakiś czas na urlopie, ale obecnie przychodzi do pracy. Mogę jedynie poinformować, że pan sędzia nie orzeka w żadnych sprawach, a tym samym nie wydaje żadnych wyroków – poinformowano nas w Sądzie Rejonowym w Żyrardowie, gdzie to Mirosław T. pełni funkcję wiceprezesa sądu. Pracownicy sądu, z którymi rozmawialiśmy, nie byli nam jednak w stanie wyjaśnić, dlaczego mimo wyroku nadal przychodzi on do pracy. Poinformowano nas również, że akurat Mirosław T. jest nieobecny, podobnie jak szefostwo sądu.

Tajne przez poufne

O wyjaśnienie sprawy zwróciliśmy się do Piotra Feliniaka, rzecznika prasowego Sądu Apelacyjnego w Łodzi. Ten jednak był na szkoleniu, a pod jego nieobecność nikt nie chciał się wypowiadać na ten temat. Co prawda skierowano nas do wydziału kadr, który zajmuje się sprawami zatrudniania sędziów, ale poinformowano nas tam, że nie mogą nam udzielić informacji: Możecie państwo do nas napisać podanie. Ale nie wiem, czy pan prezes zechce na nie odpowiedzieć -poinformowała nas pracownica sądu, którą zapytaliśmy, dlaczego Mirosław T. mimo wyroku nadal przychodzi do pracy, oraz czy może to wynikać z faktu, że odwołał się od wyroku Sądu Dyscyplinarnego do Sądu Najwyższego. Tym bardziej, że wyrok łódzkiego sądu nie był prawomocny i Mirosław T. dzięki odwołaniu mógł się oczyścić ze stawianych mu zarzutów.

W Sądzie Najwyższym spotkała nas podobna niespodzianka. Tam w biurze rzecznika prasowego nie potrafiono nam nawet odpowiedzieć na pytanie, czy sędziemu skazanemu przez Sąd Dyscyplinarny przysługuje prawo do odwołania się od wyroku do Sądu Najwyższego. Dopiero po ostrej wymianie zdań pracownica biura poinformowała nas, że jak chcemy się czegoś w tej sprawie dowiedzieć, to powinniśmy skontaktować się z referatem do spraw dostępu do informacji publicznej Sądu Najwyższego. Ponieważ ona, jak zaznaczyła asystentka rzecznika, nie odpowie nam na pytania, bo ma ważniejsze sprawy na głowie.

Oczywiście sędziemu przysługuje odwołanie od wyroku Sądu Dyscyplinarnego do Sądu Najwyższego. Jednak czy takie odwołanie zostało wniesione, nie mogę powiedzieć. O to proszę zapytać pana Mirosława T. – usłyszeliśmy od kolejnego pracownika SN.

Najwyższa kara

Przypomnijmy, że 7 lipca Sąd Dyscyplinarny przy Sądzie Apelacyjnym w Łodzi wydał wyrok o usunięciu ze stanu sędziowskiego, czyli złożenia sędziego z urzędu, Mirosława T. – wiceprezesa Sądu Rejonowego w Żyrardowie, któremu zarzuca się kradzież 50 złotych na stacji paliw w Wężykach. Według relacji pracowników stacji, Mirosław T. kupił napój.

Zapłacił już za niego, gdy do kasy podeszła kobieta i położyła na ladzie 50 złotych, bo za tyle zatankowała. Po chwili ten mężczyzna wyszedł, a pieniądze znikły – stwierdził w rozmowie z nami jeden z pracowników stacji „Orlen” w Wężykach.

Klientka, która straciła pieniądze, zażądała przejrzenia monitoringu. Zapis z kamery nie pozostawiał złudzeń. Banknot zniknął w kieszeni mężczyzny, który w chwilę potem odjechał z Wężyk. Jednak monitoring zarejestrował także numery jego samochodu. Okazało się, że auto należy do wiceprezesa Sądu Rejonowego w Żyrardowie, który twierdził, że zabrał pieniądze nieświadomie. Tymczasem kobieta, która straciła pieniądze, musiała drugi raz zapłacić za paliwo.

Przypomnijmy, że złożenie z urzędu sędziego, to najwyższa kara dyscyplinarna, jaką mógł orzec sąd dyscyplinarny w tej sprawie. Sąd dyscyplinarny utrzymał wcześniejszą decyzję o obniżeniu o 25 procent wynagrodzenia sędziego i odsunięcie go od wykonywania orzekania.

Sąd w uzasadnieniu stwierdził, że materiał dowodowy wskazuje, iż sędzia T. jest winny popełnienia czynu, a jego działanie było zamierzone. Tym samym „nie dał wiary T., który twierdził m.in., że jego działanie było nieświadome”.

Jerzy Szostak

 

 

 

 

Zobacz również: