Z Bartoszem Kwaśnikiem, kulturystą, trenerem personalnym i strażakiem z Wyszogrodu rozmawia Joanna Smacka
 Kiedy zaczęła się Pana przygoda z kulturystyką ?
Moja przygoda z kulturystyką zaczęła się dość niedawno, bo 4 lata temu. Po zrobieniu kursu i zdaniu egzaminu uprawniającego do wykonywania zawodu jako instruktor siłowni – trener personalny, który zrobiłem 5 lat temu, zapragnąłem spróbować swoich sił w sportach sylwetkowych. I tak się zaczęła przygoda z kulturystyką.
Ile potrzeba było czasu na osiągniecie obecnej sylwetki ?
Tak jak wspomniałem, kulturystkę trenuje od 4 lat, ale ogólnie na siłowni ćwiczę łącznie około 10 lat. Przygotowanie sylwetki do zawodów, wliczając w to tak zwany okres budowania masy mięśniowej oraz redukcji, zajmuje mi około 10-11 miesięcy. Ale jak to mówią, najlepsi formę robią na 2 tygodnie przed startem. A ja do takich się zaliczam.
Czym zajmuje się Pan na co dzień ?
Na co dzień prowadzę swoją małą firmę budowlaną, oraz dorabiam jako trener personalny oraz trener MMA w klubach. Jestem również strażakiem – ratownikiem w miejscowej jednostce Straży Pożarnej w Wyszogrodzie.
Ćwiczy Pan samodzielnie czy pod okiem trenera ?
Jeśli chodzi o treningi, to robię je sam, ale współpracuję od listopada 2016 roku z trenerem Tomaszem Słodkiewiczem, utytułowanym zawodnikiem kulturystyki oraz całą ekipą projektu Learn2train.pl. Jest to projekt, w który zaangażowani są ludzie o ogromnej wiedzy, m.in. Tomasz Słodkiewicz wraz ze swoim bratem, legendą kulturystyki Radosławem Słodkiewiczem. Będę również prowadził bloga na stronie Learn2train, więc zapraszam serdecznie do odwiedzania strony.
Czy wcześniej uprawiał Pan jakieś sporty, które pociągnęły za sobą chęć udoskonalenia ciała?
Ze sportem jestem związany od małego, począwszy od gry w piłkę nożną w regionalnym klubie, przez trenowanie sztuk walki, jakimi były kick boxing, po kulturystykę, w której odnalazłem się jako zawodnik. Jestem również trenerem MMA, czyli mieszanych sztuk walki, ale jak na razie zostanę przy kulturystyce, w której odnajduję swoje miejsce nie tylko jako zawodnik.
Utrzymanie takiej sylwetki wymaga zapewne wielu wyrzeczeń, jak to wygląda w praktyce?
Przy trenowaniu na poziomie zawodowym dieta jest szczególnym i priorytetowym elementem całego cyklu przygotowań, w który wchodzą również trening oraz suplementacja. Cały plan żywieniowy składa się z 6 posiłków, które spożywam co mniej więcej 3 godziny. Oczywiście wykorzystuję do tego zdrowe składniki. Przygotowanie posiłków na cały dzień zajmuje mi około 40 minut, robię je każdego dnia rano. Jeśli chodzi o przestrzeganie diety, to w okresie budowania masy mięśniowej pozwalam sobie raz w tygodniu, ale regularnie na „cheat meal” czyli oszukany posiłek, w którego skład wchodzą na przykład fast food, słodycze lub zwyczajne domowe obiady. W okresie redukcyjnym jest to 100 procent trzymania się diety, która wymaga mnóstwa wyrzeczeń i poświęceń, jak cały ten sport. Jednak moje życie toczy się normalnym trybem, mam czas dla dziewczyny, znajomych. Styl życia, który wybrałem, od innych różni się tym, że ja zamiast iść na piwo, wolę iść na trening i zrobić coś dla zdrowia, dla siebie, dla poprawy swojego wizerunku.
Są już pierwsze efekty ciężkiej pracy, w zawodach zajął Pan wysokie miejsca. Było to wielkim zaskoczeniem?
Jeśli chodzi o starty, to zacząłem je w 2015 roku w kategorii – męska sylwetka na debiutach kulturystycznych wszystkich federacji w Ostrowie Mazowieckim, w których zająłem 4. miejsce. Kolejnymi zawodami były Mistrzostwa Polski federacji WFF-WPF-WBBF, w których zająłem 7. miejsce. Po tych startach była spora przerwa, w której trenowałem sam dla siebie, aż do listopada 2016 roku, kiedy to zacząłem współpracę z trenerem Tomkiem, z którym szykowaliśmy się na debiuty Polskiego Związku Kulturystyki, Fitness i Trójboju Siłowego Federacji IFBB, która jest najbardziej znaną organizacją kulturystyczną na świecie.
Największą satysfakcję przyniosły jednak tegoroczne zawody?
Debiuty odbywały się 10 września na międzynarodowych targach branży fitness FIWE w Warszawie. Był to duży szok. Zweryfikowany zostałem w kategorii fitness plażowe do 178 cm wzrostu, po wyjściu na scenę okazało się, że jestem zbyt ciężki i polecono, abym przepisał się do kategorii fitness plażowe atletyczne, w której startuje sama czołówka polskiej sceny fitness plażowego, m.in. Mariusz Janucik czy Tobiasz Rusek. Okazało się, że w tej kategorii nie ma debiutów tylko jest Grand Prix Polski Open. Sytuacja mnie podłamała, byłem w wyśmienitej formie, ale w stosunku do kategorii, do jakiej byłem zakwalifikowany. Przyszło mi stanąć do konkurencji z mistrzami Polski, Europy i świata na jednej scenie. Mimo moich obaw, forma okazała się na tyle dobra, że mimo walki z samą czołówką polskiej sceny fitness plażowego, uplasowałem się na wysokim 5. miejscu na 19 zawodników, z czego jestem bardzo zadowolony i dumny, że mój debiut odbył się u boku utytułowanych zawodników. Kolejnymi zawodami była Kamienna Rzeźba 2017 w Strzegomiu, gdzie również startowałem w kategorii Fitness Plażowe Atletyczne Open i zająłem ponownie 5. miejsce, od czwartego dzieliły mnie jedynie 2 punkty.
Jakie plany wytyczył Pan sobie na przyszłość, co chce Pan osiągnąć w kulturystyce?
Dla każdego zawodnika, również dla mnie celem jest zdobycie najwyższego tytułu. Wraz z trenerem ustaliliśmy, że zakańczamy sezon startowy na ten rok i wchodzimy w etap budowania masy mięśniowej i szykowania sylwetki do kolejnych startów, które wstępnie umówiliśmy na połowę przyszłego roku. Jak na razie odpoczywam tydzień i biorę się do roboty, bo są medale do zdobycia. Jestem bardzo wdzięczny mojemu trenerowi Tomkowi Słodkiewiczowi oraz mojej dziewczynie za wsparcie, jakie mi okazali, szczególnie w ostatnich wyczerpujących etapach przygotowań. Wielkie podziękowania kieruję również w stronę sponsorów z Płońska. Sport to zdrowie, każdy moment jest dobry, by zacząć, a wiek to tylko liczba. Dlatego serdecznie zapraszam na treningi personalne.
Dziękuję za rozmowę.

 

Zobacz również: