Jak podają niektóre zachodnie źródła Justin Bieber, określił branżę muzyczną, jako „kontrolowaną przez absolutnie najgorszych ludzi – pedofilów”. Ma to mieć związek z szokującym wydarzeniem, w którym rzekomo piosenkarz wziął udział 22 lipca tego roku. Pod jego wpływem przerwał wówczas światową trasę, jednak nie od razu powiedział o przyczynach tej decyzji.
Szukać ich należy w Montage w Beverly Hills, gdzie ponoć w lipcu gwiazdor brał udział w spotkaniu pedofilów-satanistów.
Opisując imprezę – z udziałem ludzi z wyższego szczebla branży muzycznej i międzynarodowych finansistów – Bieber powiedział że zachęcano go tam do wykorzystywania seksualnego małego dziecka, które zostało kupione na imprezę dla seksualną satysfakcję elity branżowej.
– Nie chciałem tego robić. Naprawdę nie. Powiedzieli, że to dziecko było pod wpływem narkotyków, to było straszne – powiedział Bieber, wyjaśniając, że zostało jasno dane mu do zrozumienia że przejedzie na lepszą stronę branży, jeśli wstąpi do „klubu”, przechodząc rytuały inicjacyjne: – Nie byłbym wówczas tylko piosenkarzem, byłbym potentatem. Ta droga otwierał się dla mnie. Różnica polega na tym, że jestem milionerem a byłbym miliarderem. Aby dołączyć do „klubu” musiałbym zrobić złe rzeczy temu biednym dzieciakowi. Ale potem zdałem sobie sprawę, że nawet to nie wystarczyłoby dla nich. Musiałbym też zabić to małe dziecko.
Bieber powiedział, że słyszał plotki o tym typie wtajemniczenia w przemyśle muzycznym, ale wcześniej nie miał z nimi kontaktu.
– Wiedziałem, że oni potajemnie filmują te spotkania. Potem jest się w ich rękach zakładnikiem. – dodał Bieber i powiedział, że to dziecko zostało zgwałcone przez kilku innych facetów: –  Powiedzieli, że krwawi. Wyszedłem stamtąd, ale usłyszałem, że umarło i to sprawiło, że nie mogłem spokojnie koncertować.
Ta historia Justina Biebera dołącza się do fali oskarżeń dokonanych przez gwiazdy i muzyków, którzy mówią o pedofilii wśród elit branży rozrywkowej m.in.  Nicole KidmanLindsay Lohan.
 ode

 

Zobacz również: