Jako modelka mogła zrobić międzynarodową karierę. W 1991 roku został wybrana Miss Polski. Była też pierwszą Polką, która zdobyła tytuł Miss International. Pracowała z najsłynniejszymi, światowymi projektantami mody. Agnieszka Kotlarska miała zaledwie 24 lat, gdy jej karierę przerwała tragiczna śmierć. Zamordował ją zakochany wielbiciel.
Urodziła się 15 sierpnia 1972 roku we Wrocławiu. Modelingiem zainteresowała się w wieku 17 lat. Drzwi do światowej kariery otworzyły się przed nią, po tym gdy w 1991 roku zdobyła tytuły Miss Dolnego Śląska, Miss Polski oraz – jako pierwsza w historii Polka – Miss International.
Wkrótce po tym brała udział w kampaniach wielu znanych, światowych marek. Była muzą i główną modelką projektanta, Ralpha Laurena. Uczestniczyła m.in. w kampaniach Calvina Kleina, Estée Lauder i domu handlowego Macy’s. Miała za sobą sesje fotograficzne dla takich czasopism, jak Vogue czy Cosmopolitan
Agnieszka Kotlarska stała się obiektem westchnień wielu mężczyzn: – Gdy zostałam Miss Polski, dostałam od razu trzy propozycje małżeńskie. Dwie wypowiedziane publicznie, a jedną w liście wydrukowanym złotymi literami. Nie mogłam się na żadną skusić. Ponieważ kocham już kogoś innego – ujawniła w jednym z wywiadów.
Ci, którzy ją znali mówią, że sukcesy nie przewróciły jej w głowie. Pracę modelki uważała tylko za chwilową przygodę. Jej największym marzeniem było założenie rodziny. Tak też się stało w 1991 roku – podczas wyborów Miss Wrocławia – poznała Jarosława Ś., przystojnego prawnika. On też towarzyszył jej podczas trzyletniego pobytu w Nowym Jorku. Tam też wzięli ślub. Wkrótce na świat przyszła ich córeczka.
Był jednak ktoś, kto zatruwał szczęście rodzinne Agnieszki. Jerzy L. nie był zwykłym fanem, niegroźnym adoratorem – marzycielem. Ten informatyk, pracujący w jednym z wrocławskich banków, miał obsesję na punkcie modelki. Śledził ją niemal na każdym kroku, zadręczał wyznaniami. Nie był w stanie pogodzić się z faktem, że kobieta ma męża i rodzinę. Nie dawał jednak za wygraną.
Na krótko od szaleńca uwolnił ją wyjazd do USA.
17 lipca 1996 roku Agnieszka Kotlarska miała lecieć na sesję zdjęciową do Paryża. Jednak okazało się, że termin zdjęć został przesunięty. Wówczas modelka anulowała rezerwację. Samolot do Paryża wystartował z lotniska JFK w Nowym Jorku i – w 11 minut po starcie – eksplodował. Tej katastrofy nikt nie przeżył. Agnieszka ocaliła życie. Na krótko.
Wtedy jednak czuła się tak, jakby ktoś podarował jej drugie życie. Udzielała licznych wywiadów mówiąc, że w jej życiu zdarzył się cud. Opowiadała o swoim szczęściu i o rodzinie. I właśnie z prasy Jerzy L. dowiedział się, że obiekt jego wraca do Polski.
27 sierpnia 1996 roku – w sześć tygodni po tragedii samolotu w Nowym Jorku – modelka była już we Wrocławiu. Jerzy L. widział o tym i nie wahał się najść kobietę w jej domu.
Późnym popołudniem była miss wyszła z domu razem z mężem i 2,5-letnią córeczką. Wtedy na ulicy pojawił się Jerzy L. i poprosił ją o rozmowę. Gdy kobieta odmówiła, jej prześladowca sięgnął nóż, który – jak sam potem wyznał – zawsze nosił ze sobą. Agnieszki usiłował bronić mąż. Jednak został raniony w udo i wtedy modelka rzuciła się mu na pomoc. To tylko rozsierdziło szaleńca. Ugodził ją trzykrotnie ostrzem w klatkę piersiową. Wykrwawiała się na chodniku przed domem, na oczach swojej córeczki. Umierającą kobietę przewieziono do szpitala. Na ratunek było jednak za późno.
Tymczasem jej morderca, tak jak by nic się nie stało, odszedł spokojnie z miejsca zbrodni i sam zawiadomił policję o zbrodni. Twierdził, że nie chciał zabić modelki, lecz tylko z nią porozmawiać, że ją kochał. A ona go ignorowała.
W 2012 roku, po 15 latach spędzonych w więzieniu, zabójca Agnieszki Kotlarskiej wyszedł na wolność.
– Dla mnie to była osoba bliska i tej osoby nie ma. Jest bezradność, chłopie co ja mogę zrobić. Pewnie, że się czuję winny. Nie zrobiły tego krasnoludki, ja to zrobiłem. Mówią czas, leczy rany. Dopóki ma się pamięć, to dalej boli. – mówił po wyjściu na wolność.