Fala upałów oraz początek wakacji sprawiły, że zanotowano wzmożony ruch na kąpieliskach. I chociaż z sezonu na sezon maleje liczba niebezpiecznych zdarzeń nad wodą, to jednak kampanie traktujące o bezpieczeństwie na akwenach zyskują na częstotliwości. Szczególnie, że strzeżonych kąpielisk jest jak na lekarstwo, przybywa natomiast miejsc, gdzie kąpiemy się „na dziko”.

To, co dla powiatu sochaczewskiego jest darem, może być jego przekleństwem. Mowa o liczbie akwenów w regionie i łatwym do nich dostępie. W ostatnim czasie obserwujemy istny boom związany z zagospodarowaniem terenów wokół rzek. W całej Polsce samorządy wzięły się za rewitalizację nabrzeży, powstają bulwary, miejskie plaże. Jak chociażby w Sochaczewie, gdzie ponad tydzień temu na terenie przystani nad Bzurą oddano do użytku blisko 1300 metrów kwadratowych piaszczystego terenu. Pomysł okazał się strzałem w dziesiątkę, bowiem miłośników opalania się nie brakuje, niestety podobnie, jak amatorów kąpieli.

– Pamiętajmy, że nadal nie jest to kąpielisko a jedynie plaża z pomostem. I chociaż woda w tym miejscu jest spokojna, to jednak dno rzeki ciągle stwarza zagrożenie dla zdrowia. Spora liczba kamieni, śmieci czy przez lata wrzucanych w tym miejscu butelek sprawia, iż łatwo o skaleczenia i urazy – podkreśla Dariusz Stefaniak, ratownik sochaczewskiego Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego.

Niebezpieczne i karane

 Przestrogą dla kąpiących się powinny być dane statystyczne mówiące o liczbie niebezpiecznych zdarzeń i utonięć. Jeszcze trzy lata temu na Mazowszu zanotowano aż 62 utonięcia. Ponad połowa z nich dotyczyła samej Warszawy i jej okolic. Rok później było już zdecydowanie lepiej, chociaż liczba trzydziestu osób, które straciły życie pod wodą, również budzi grozę. Na tle całego województwa nie najgorzej wypada nasz powiat.

 – W ostatnich trzech latach zanotowaliśmy jedno utonięcie w wakacje – informuje Agnieszka Dzik, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Sochaczewie. Podkreśla ona, że funkcjonariusze systematycznie w okresie letnim patrolują miejsca, które przyciągają miłośników kąpieli. – Policjanci pełnią służbę również na wodzie, nie tylko na lądzie. Sprawdzamy dzikie kąpieliska, przestrzegamy, mówimy o konsekwencjach, również tych prawnych – podkreśla rzecznik. A co w takim razie grozi osobom, które zażywają kąpieli w miejscach do tego nieprzystosowanych? Czy konsekwencje prawne w ogóle ich odstraszają?

– Artykuł 55 Kodeksu Wykroczeń mówi jasno: kto kąpie się w miejscu, w którym jest to zabronione, podlega karze grzywny do 250 złotych lub karze nagany. Każdy powinien podejść poważnie do kwestii kąpieli w zbiorniku wodnym. Nasze zdrowie i życie jest najważniejsze. Tu przestrzegamy szczególnie rodziców, by cały czas przypominały dzieciom, by te nie kąpały się w stawkach, żwirowniach czy rzekach – mówi Agnieszka Dzik.

Nie jest tajemnicą, że szczególnie Bzura przyciąga osoby złaknione kąpieli. – Może i wygląda spokojnie i leniwie, ale ciągle jest to rzeka i jak każda jest niebezpieczna. Szczególnie na uskokach, gdzie wiele osób stąpa po piaszczystym gruncie i w każdej chwili może wpaść w pułapkę. Silne i zmienne prądy oraz niepewny grunt, to największe zagrożenie – mówi Dariusz Stefaniak.

W podobnym tonie wyrażają się strażacy, którzy również dbają o bezpieczeństwo nad rzeką: – W sumie od 2010 roku na rzece Bzura interweniowaliśmy kilkanaście razy. Zdarzenia te dotyczyły między innymi poszukiwania kajakarzy, z którymi nie było kontaktu. Odnaleźli się cali i zdrowi – informuje Rafał Krupa, rzecznik Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Sochaczewie. Co prawda strażacy nie prowadzą działań związanych z patrolowaniem rzeki, to jednak dysponują wysokiej klasy sprzętem wykorzystywanym w akcjach na wodzie. –  Łódź, sanie lodowe, sprzęt asekuracyjny i pomocniczy, który umożliwia podjęcie działań ratowniczych, zarówno latem, jak i zimą. Oprócz tego w ramach Krajowego Systemu Ratowniczo-Gaśniczego funkcjonują Specjalistyczne Grupy Ratownictwa Wodno-Nurkowego, które mogą być natychmiast dysponowane do działań w celu wsparcia sochaczewskich strażaków – podkreśla rzecznik KPPSP.

Pływamy bez promili

Jak pokazuje doświadczenie, częstą przyczyną niebezpiecznych zdarzeń w wodzie jest alkohol. A raczej jego nadmiar.

– Faktycznie jedną z głównych przyczyn jest alkohol i przecenianie swoich sił i możliwości. Wchodzimy do wody rozgrzani, bez odpowiedniego przygotowania. Pamiętajmy, że woda przy brzegu jest ciepła, z każdym metrem jest głębiej i zimniej. Nie dopuszczamy do siebie, że może nam się coś przydarzyć nad wodą, lekceważymy zagrożenia i nie przestrzegamy zasad bezpieczeństwa – przyznaje rzecznik sochaczewskiej policji.

Nic więc dziwnego, że wraz z początkiem sezonu letniego nasiliły się kampanie promujące bezpieczne zachowania nad wodą. Jedną z nich prowadzi policja. Ale nie tylko. Przed paroma dniami ruszyła dziesiąta już edycja kampanii „Pływam bez promili”. Akcja szeroko propagowana jest na Facebooku, a przyłączyli się do niej m.in. Otylia Jędrzejczak czy Paweł Korzeniowski. Elżbieta Kwiecińska-Prysłopska, organizatorka akcji tłumaczy, że kampania ma na celu uświadomić, że wchodzenie do wody po spożyciu nawet niewielkiej ilości alkoholu jest śmiertelnie niebezpieczne. – Mówimy też szerzej o bezpieczeństwie nad wodą, jak powinniśmy zachować się, kogo powinniśmy nad wodą słuchać i robimy to już od lat i będziemy robić dalej – Elżbieta Kwiecińska-Prysłopska.

Akcję promuje również sochaczewski WOPR, który także regularnie prowadzi szkolenia młodych ratowników. Jedno z nich zakończyło się przed paroma dniami.

– I cieszą się one sporym zainteresowaniem. Mieliśmy zajęcia praktyczne na wodzie oraz szkolenia teoretyczne. Cieszy fakt, że trafiają do nas dzieci, które mają świadomość zagrożeń wynikających w wodzie. Staramy się doskonalić ich umiejętności – mówi Patryk Sobieraj, prezes sochaczewskiego WOPR. Aktualnie stowarzyszenie dysponuje piętnastoma zawodowymi ratownikami, którzy jednak w głównej mierze zatrudnieni są na basenie. – Faktycznie w naszej działalności skupiamy się na szkoleniu młodzieży z ratownictwa wodnego i pierwszej pomocy. Niestety w regionie brakuje strzeżonych kąpielisk, gdzie nasi ratownicy mogliby służyć pomocą – dodaje prezes i podkreśla, że na przestrzeni ostatnich lat przez  sochaczewski WOPR przewinęło się ponad 250 osób.
Można by zatem rzec, że zarówno pod względem wykwalifikowanej kadry, jak i dostępności do akwenów powiat jest przygotowany, aby uruchomić kąpielisko z prawdziwego zdarzenia. Póki co jednak mieszkańcy kąpią się „na dziko”, a co gorsza robią to na terenach oznaczonych jako czarne punkty wodne. Mowa tu o sześciu miejscach na terenie powiatu sochaczewskiego. Należą do nich: Przęsławice na Wiśle, żwirownia w Nowej Wsi, zalew Plecewice, Bzura w rejonie toru motocrossowego w Sochaczewie oraz zalew w Boryszewie. Ten ostatni, zgodnie z informacjami, jakie przed paroma dniami napłynęły z miejskiego ratusza, zupełnie legalnie otwarty jest dla kajakarzy.
 – Niemniej każdy z tych obiektów, jeśli nie zachowamy ostrożności i zdrowego rozsądku,  niesie ze sobą zagrożenie – podkreśla prezes sochaczewskiego WOPR.
Marcin Prażmowski
Fot. Marcin Prażmowski     

 

Zobacz również: