fot. Policja

Te dwie sprawy z pozoru nie łączy nic – korpus jednej z kobiet znaleziono w stawie w 2009 r., a dolną część ciała drugiej z nich wyłowiono z Morza Bałtyckiego trzy lata temu. Jednak w obu tych przypadkach wciąż nie wiadomo, jak doszło do śmierci, a przede wszystkim – kim były zmarłe osoby.

Był kwiecień 2009 roku, gdy w stawie, w lesie nieopodal Drzewiny, w woj. pomorskim zostaje znaleziony czarny worek opasany łańcuchem. W środku ludzki tułów. Bez głowy, nóg i dłoni – przypomina portal gazeta.pl.

Z sekcji zwłok wynika, że były to szczątki kobiety w wieku ok. 20-30 lat, o wzroście ok. 157-167 centymetrów. Na lewym przedramieniu brakuje kawałka skóry. Niewykluczone, że w tym miejscu mógł znajdować się tatuaż albo znamię. Płat mógł być wycięty przez sprawcę lub sprawców, którzy chcieli utrudnić śledczym identyfikację zwłok. Na podbrzuszu znaleziono bliznę po cesarskim cięciu.

Sekcja zwłok wykazuje, że kobieta już nie żyła, gdy jej ciało było kawałkowane.

Od 2013 r. sprawą zajmuje się gdańskie archiwum X. Jak wiemy od Prokuratury Rejonowej w Pruszczu Gdańskim, wciąż nie wiadomo, kim była ofiara.

„Na dzień dzisiejszy nie posiadam żadnej nowej informacji w sprawie korpusu kobiety, który został wyłowiony ze stawu w lesie niedaleko miejscowości Drzewina 25 kwietnia 2009 r.” – informuje nas Prokurator Rejonowy w Pruszczu Gdańskim Marzena Pawłowicz-Johnstone.

Komenda Wojewódzka Policji w Gdańsku nabrała wody w usta. Funkcjonariusze przez miesiąc nie odpowiadali na nasze pytanie dotyczące sprawy. Gdy je ponowiliśmy, otrzymaliśmy jedynie lakoniczną wiadomość: „Na tą chwilę nie udzielamy szczegółowych informacji”.

Podobnie nie jest wyjaśniona sprawa dolnej części ciała kobiety, która w listopadzie  2016 roku wyłowili z Bałtyku rybacy z Łeby.

Kobieta miała ok. 20-30 lat, wzrost ok. 168-170 cm, ciało przebywało w morzu przez ok. 3-4 miesiące. Jak ustalili biegli, „oddzielenie części ciała nie nastąpiło wskutek celowego działania osób trzecich”. Oznacza to, że rozdzielenie zwłok mogło być efektem m.in. prądów, długiego przebywania ciała w wodzie, kontaktu z sieciami rybackimi. Fragmentu ciała od pasa w górę dotychczas nie odnaleziono.

Profil DNA kobiety nie pokrywa się z profilami osób zarejestrowanych w polskiej bazie zaginionych. Śledczy nie wykluczają, że kobieta nie była Polką, co jeszcze bardziej utrudniałoby wyjaśnienie całej sprawy. Kobieta mogła na przykład płynąć zagranicznym statkiem, z nieostrożności wypaść za burtę lub zostać przez kogoś specjalnie wypchnięta”.

Pojawia się wobec tego pytanie, w którym kraju zgłoszono zaginięcie kobiet i czy ta baza uwzględnia również DNA zaginionych, które można porównać z DNA odnalezionych szczątków. Niewykluczone też, że kobiety, niezależnie od tego, czy były Polkami czy cudzoziemkami, nie figurują w żadnej bazie.

Nie jest wcale wykluczone, że w przyszłości da się ustalić tożsamość obu kobiet. Zabezpiecza się przecież materiał genetyczny i być może za 5, 10, 20 lat tę tożsamość się ustali.

W Polsce jest obecnie pochowanych w bezimiennych grobach ok. 3700 osób.

źródło:gazeta.pl

Zobacz również: