Reklama groszku

Nie tak dawno, w tym miejscu pisałem, jak to część środowiska prawniczego uważa się za nadzwyczajną kastę. Dodając przy tym, że według owej kasy obywatele nie mają nic do gadania, ponieważ to owa kasta, a nie naród jest suwerenem – czyli sprawuje władzę zwierzchnią nad państwem.
Inaczej mówiąc, według części prawników to oni, a nie wyborcy wybierają Sejm i Senat. Ale niektórzy poszli jeszcze dalej i twierdzą, że tak naprawdę suwerenem nie jest, ani naród, ani nadzwyczajna kasta – a jest nim konstytucja. Tego epokowego odkrycia dokonała prof. Małgorzata Gersdorf, I Prezes Sądu Najwyższego. Zagadką pozostaje dla mnie nie tylko, jak pani prezes dostała tytuł profesorski, ale również jak udało się jej zaliczyć pierwszy rok studiów prawniczych, mając taki poziom wiedzy.
Dobrze, że pani prezes jeszcze głośno nie namawia do łamania prawa, tak jak przedstawiciele opozycji. Choćby politycy Platformy Obywatelskiej i Nowoczesnej, którzy kierują groźby pod adresem dziennikarzy mających inne poglądy niż oni. Mówią wprost, że jeżeli nie będą tańczyć, jak im zagra Grzegorz Schetyna czy Ryszard Petru, to mogą być pewni, że gdy ci dojdą do władzy, to nie tylko stracą pracę, ale mogą liczyć też na procesy sądowe. Mamy tutaj do czynienia nie tylko z jawnym łamaniem wolności mediów. Ale także z ordynarnym przestępstwem zagrożonym karą pozbawienia wolności do lat 3. Podobna kara zastrzeżona jest także dla tych, którzy utrudniają zbieranie materiałów prasowych, lub w inny sposób tłumią krytykę.
Także część środowiska dziennikarskiego ma swoje za uszami. Za sprawą zamieszczania nieprawdziwych informacji, mających wywołać w społeczeństwie niepokój i niechęć do ekipy rządzącej. Co jest niezgodne z prawem, ale także z etyką dziennikarską. Weźmy chociażby informacje z ubiegłego tygodnia, gdy media przychylne opozycji informowały, że internauci na całym świecie protestują przeciwko zmianom w polskim sądownictwie i rzekomej dyktaturze panującej w Polsce. Miały o tym świadczyć wpisy w języku polskim o treści m.in. „Precz z kaczorem dyktatorem”, jakoby umieszczane w mediach społecznościowych przez mieszkańców Pakistanu czy Etiopii.
Okazuje się jednak, że o żadnym ogólnoświatowym proteście przeciwko PiS-owi nie ma mowy. Po prostu opozycja zleciła agencji reklamowej kampanię. A agencja, mając dane internautów i dostęp do ich stron, wrzuciła hasło na zamówienie przez opozycję. Mamy więc do czynienia z typową zagrywką marketingową, podobną do tej wykorzystywanej przy wprowadzaniu nowego produktu na rynek, na przykład proszku czy groszku. Mam nadzieję, że naród – czyli suweren – nie jest już na tyle głupi, i tego nie kupi.
Jerzy Szostak

Zobacz również: