Upadający dziennikarz Tomasz Lis- obecnie celebryta, walczący z okrutnym kaczyzmem- od dawna publicznie nie przebiera w słowach. Fala rynsztoku, którą wylewa na swoich profilach w mediach społecznościowych może świadczyć o tym, że obecnie jest praktycznie bezrobotny i narzeka na brak wolnego czasu. Gdyby podsumować, ile razy w ciągu doby używa słowa „Kaczyński”, spokojnie można by było się pokusić o stwierdzenie, iż jest to zaawansowany etap schizofrenii paranoidalnej. Poniżej tylko przykłady, wybrane na chybił trafił. Jego profil w 90% składa się z podobnych wynurzeń a’la „sen wariata”. Jeżeli ktoś jest masochistą, to go sobie prześledzi.

Nadszedł jednak dzień, kiedy upadający publicysta doczekał się konkretnej odpowiedzi na swoje ambitne inaczej dywagacje. Oto siostrzenica płk. „Łupaszki”- Halina Morawska, wzywa Lisa do publicznych przeprosin. „Szarga pan nie tylko dobre imię Zmarłego”- pisze w liście do celebryty i kontynuuje:

„Panie redaktorze, w związku z zamieszczonym przez Pana na profilu Twitter.com w dniu 24 kwietnia 2016 r. wpisu oczerniającego mojego wujka, pułkownika Zygmunta Szendzielarza ps. Łupaszka, wzywam Pana do złożenia publicznych przeprosin w publicznych mediach w ciągu najbliższego tygodnia”.  Pismo opublikował dziennikarz portalu pch24.pl Paweł Ozdoba.

Co zrobi Tomasz Lis? Pokaże, że ma „jaja” i zrozumie swój nietakt, czy odpowie w znanym wszystkim stylu? Gdzie znajduje się granica frustracji, a zaczyna się chęć zdobycia poklasku u „memożerców”? Jedno jest pewne. Tomasz Lis, nie mając pomysłu na siebie próbuje na siłę błyszczeć. Moim skromnym zdaniem lepiej by na tym wyszedł, gdyby posypał się brokatem.

Marta Bilska

autor obrazka: Barbara Piela

 

Zobacz również: