

Podczas przemówienia na konferencji partii Chrześcijańskich Demokratów w tym tygodniu, niemiecka kanclerz Angela Merkel stwierdziła, że niemieccy obywatele muszą „integrować się” z imigrantami.
– Niektórzy ludzie, żyjący w Niemczech od zawsze, muszą koniecznie przejść kurs integracji. Jestem zaniepokojona komentarzami w Internecie. W takich przypadkach rząd musi się angażować, wtedy konieczny jest prokurator – oznajmiła Merkel. – Silna polaryzacja naszego społeczeństwa to wina prawicowych sentymentów – dodała.
Jak widać Merkel idzie w zaparte. Specjaliści od PR-u twierdzą, że jej komentarze mogą jedynie spowodować większą furię wśród Niemców, którzy według rządowych statystyk doświadczyli ponad 402 tys dodatkowych przestępstw dzięki „integracji” i mają zwyczajnie dość „ubogacenia kulturowego”.
Obecne zdanie Merkel jest też sprzeczne z jej wypowiedzią z 2010 roku. Już wtedy przyznawała, że wielokulturowość zawiodła.
Władze Niemiec wydają się być ślepe na to, co dzieje się w ich kraju. Lider Partii Zielonych twierdzi, że nie można zmuszać imigrantów do nauki języka. To Niemcy powinni uczyć się arabskiego. Natomiast prezydent Niemiec Joachim Gauck uważa, że Niemcy będą w końcu mieć muzułmańskiego prezydenta.
Pani Merkel jest „zaniepokojona” komentarzami w Internecie. Może po prostu najwyższa pora się zaniepokoić? Nie rozumiem, co w nich szokującego. Zwyczajnie obywatele Niemiec mają dość „integracji”, a pani Merkel udaje, że tego nie widzi. W związku z tym zadaję pytanie retoryczne: „Dlaczego pani Angela działa na szkodę własnego kraju?” I dodaję komentarz Polaka od lat mieszkającego w Niemczech. Oddaje więcej niż tysiąc słów:
„Frau Merkel mówi, że zdecydowała się ubiegać o kolejną kadencję, gdyż „musi coś oddać temu krajowi”.
To oddawaj, k***a, życie Marii, sponiewieranej i zamordowanej przez sierotkę z Afganistanu, Polki, zaszlachtowanej przez syryjskiego inżyniera maczetologa, poprzednie życie tysiącom ofiar ściągniętych tu przez ciebie seksualnych drapieżników, obywatelom poczucie bezpieczeństwa i wiarę, że państwo stoi po ich stronie oraz ciężkie miliardy wyrwane z kieszeni ubożejących dzięki twoim rządom w zastrzaszającym tempie podatników na import azjatyckiego i afrykańskiego dresiarstwa.
A potem możesz spi***ć po azyl starym szlakiem swoich poprzedników-wizjonerów do Ameryki Południowej. Albo raczej do Północnej, bo tam przecież rzęzi i zatruwa świat motor twoich epokowych poczynań.”
mb