

Piotr Sz. chce uchodzić za dziennikarza, chociaż nie ma ku temu najmniejszych kwalifikacji. Powinien co najwyżej redagować gazetkę ścienną w ZK. Być może jeszcze będzie to robił?
Dziś łatwo zostaje się „dziennikarzem”. Internet wszystko wytrzyma. Wystarczy stworzyć stronę lub kanał na You Tube – nazwać go „Mafia, to nie tylko Wołomin” albo „Polska Kryminalistów”, nagrać kilka drętwych rozmów z bandziorami i już jest się „dziennikarzem”. Niestety taką ścieżkę kariery obierają często sami przestępcy. I wierzą, że ciemny lud to kupi. bo głupi.
Oto inny człowiek, który siedział za wymuszenia rozbójnicze oraz jest podejrzewany o udział w zabójstwie był redaktorem naczelnym popularnego tygodnika opinii. Teraz pisze książki o podobnych sobie i z dumą opowiada w wywiadach, że skruszony gangster Masa jest jego serdecznym kolegą. Wtórują mu inni dziennikarze, którzy podobnych zażyłości też się nie wstydzą. Dla mnie jest to co najmniej dwuznaczne moralnie. Zbóje są zbójami, a dziennikarzami dziennikarzami. To powinny być dwa odrębne światy. Niestety nie każdy rozumie te proste zasady.
Tymczasem Masa opowiada kolegom z jakimi dziennikarzami pił wódkę, a z którą dziennikarką, i w jakich okolicznościach, uprawiał seks: „Beze mnie byłaby nikim”- dodaje dla jasności.
Ale Masa to przecież też „dziennikarz” i „pisarz”! Zaczynał w ś.p. periodyku „Śledczy”, gdzie awansowano go na felietonistę. Po czym stał się „literatem”, współtwórcą dość nudnej serii opowieści z pogranicza fikcji kryminalnej. Dla mnie Masa to Baron Münchhausen polskiej gangsterki. Aż dziw mnie bierze, że ludzie wierzą w to jego bajdurzenia.
Ale dziś nie o nim, lecz w zapatrzonym w niego Piotrze Sz., który też zapragnął być dziennikarzem, chociaż wyłazi z niego natura zbója. Zresztą posłuchajcie sami, jak budzi w nocy gangstera o pseudonimie Arbuz i namawia go, aby ściągać haracz z pewnego lokalu w Poznaniu. I dodaje, że chce to zrobić w tajemnicy przed Jarkiem (Masą).
Arbuz, gdy już się wyspał zadzwonił do mnie i zapytał: – To jako to jest, dziennikarze nie różnią się od zbójów?
Jak się okazuje czasami nie ma różnicy.
Jutro posłuchamy idola Piotra Sz. – Masy, w jego kolejnych intelektualnych wynurzeniach.
jes