Jak wynika  z oficjalnych statystyk opublikowanych przez Służbę Więzienną, obecnie w Polsce przebywa w zakładach karnych  około 71,6 tysięcy osób. Miejsc jest dla kilku tysięcy więcej, i pewnie wkrótce się zapełnią. Nie w tym jednak problem. Taką rzeszę ludzi i zakłady karne trzeba przecież utrzymać, a to kosztuje gigantyczne sumy.

Szacuje się, że miesięczny koszt utrzymania jednego osadzonego, to 3 tysiące złotych. Składają się na to wyżywienie, opieka medyczna oraz koszty funkcjonowania zakładu karnego. W skali roku budżet państwa – z naszych podatków – wydaje na utrzymanie więźniów 2,6 miliarda złotych.

Dla porównania, poprzedni rząd na Krajowy Program Przeciwdziałania Przemocy w Rodzinie przeznaczał 16 milionów rocznie, zaś na dożywianie dzieci w Polsce 0,5 miliona złotych w ciągu roku. Ale wiadomo, że dzieci głosu nie mają, tym bardziej wyborczego.  Natomiast więźniowie to najwierniejszy od lat elektorat Platformy Obywatelskiej. A o elektorat trzeba dbać.

Warto sobie uświadomić, że utrzymanie np. mordercy skazanego na 25 lat pozbawienia wolności, kosztuje nas blisko milion złotych! I przez lata nikomu to nie przeszkadzało.

W końcu ministerstwo sprawiedliwości postanowiło coś z tym zrobić, i powstał rządowy program zatrudniania więźniów. Dzięki niemu każdy Polak zapłaci za więźnia o 30 procent  mniej. Ponadto warto pamiętać, że praca to najlepsza resocjalizacja.

Obecnie skazani zarabiają swoją pracą około 200 milionów złotych rocznie. Co wobec ponoszonych wydatków nie oszałamia. Nie ma w tym jednak winy więźniów. Oni w większości chcą pracować, i co więcej, traktują taką możliwość jako nagrodę. Niestety nie mają na to szansy za sprawą osławionego Trybunału Konstytucyjnego,  który w 2010 roku wskazał, że płaca minimalna więźniów powinna być na tym poziomie, co innych osób. I tym samym rynek pracy więźniów załamał się. Dla porównania, w innych krajach Unii Europejskiej jest to od 40 do 80 procent płacy minimalnej. I tam, skazani pracują i zarabiają na swoje utrzymanie.

W Polsce państwo ponosi gigantyczne koszty utrzymania więźniów. I mało kogo to obchodzi. Nikt z tego powodu nie protestuje. Od kilku miesięcy o wiele większe emocje wzbudza fakt, że rodzina z dwójką dzieci może otrzymać od państwa kwotę 500 złotych miesięcznie. To dopiero jest problem dla niektórych.

Nagle pewni ekonomiści zaczęli snuć, że nas na to nie stać.  Zaś sympatycy KOD i Gazety Wyborczej mówią wprost, że to wspieranie patologii. No tak, dla nich rodzina z dziećmi to patologia, której losem nie warto się przejmować. Co innego przestępcy! O ich prawo – do nicnierobienia – „obrońcy demokracji” gotowi są walczyć choćby takimi argumentami: „Wzorce rodem z Arbeit macht frei”, „Coś pomiędzy obóz koncentracyjny a gułag”,Przecież mamy XXI wiek i metod stosowanych na galerach czy w obozach pracy, nie można  zastosować.” – oburzają się fani Michnika.

Prawda, że to straszne. Być może więźniowie nie będą mieli czasu na wystawianie sztuk teatralnych i na warsztaty metaloplastyczne. Może nawet dojść do ewidentnego łamania praw człowieka i przekazanie zarobionych pieniędzy na pokrycie długów alimentacyjnych! Takie rzeczy nie mogą dziać się w nowoczesnym, europejskim kraju. Teraz cała nadzieja jedynie w KOD, że do tego nie dopuści. Trybunał Konstytucyjny, ma już w tej sprawie za sobą.

Janusz Szostak

Zobacz również: