W Niemczech nikt nie dyskutuje o cenach posług kościelnych związanych z sakramentami. Są one po prostu bezpłatne. Dzieje się tak za sprawą podatku kościelnego.

Podczas, gdy w Polsce główne źródło utrzymania Kościoła to ofiary wiernych na tacę, w Niemczech trzon stanowi podatek kościelny w wysokości 9 procent podatku dochodowego. „Kirchensteuer” czyli podatek kościelny, płaci każdy obywatel, który przy zameldowaniu zadeklaruje swoją przynależność m.in. do Kościoła katolickiego, ewangelickiego czy gminy żydowskiej. Na tej podstawie, co miesiąc od wynagrodzenia pracodawca odprowadza na Kościół podatek w wysokości 9 procent podatku dochodowego. W krajach związkowych Bawaria i Badenia-Wirtembergia jest to tylko 8 procent.

Statystyki pokazują, że podatek kościelny płaci faktycznie około jednej trzeciej katolików i tyle samo członków kościoła ewangelickiego. Z podatku zwolnieni są bowiem bezrobotni, dzieci, studenci, renciści, zakonnicy, a także osoby o niskich zarobkach, nie przekraczających 400 euro.

„Podatnik z rocznym dochodem 25 tysięcy euro płaci więc do kościelnej kasy prawie 370 euro rocznie” – wylicza niemiecki portal www.katolisch.de. Według danych Konferencji Episkopatu Niemiec (DBK) w roku 2012 dochód całkowity z podatku na Kościół katolicki wyniósł 5,2 mld euro i wzrósł w stosunku do roku poprzedniego o ponad 5 procent. Wpływy Kościoła ewangelickiego wyniosły 4,7 mld euro.

Choć podatek kościelny pokrywa aż 80 procent wszystkich wydatków Kościołów, to nie jest jedynym źródłem finansowania. U RFN Kościoły zarabiają także na działalności gospodarczej, prowadzeniu szpitali, szkół czy wynajmie lokali i dzierżawie gruntów. Oprócz tego Kościoły otrzymują dotacje z fundacji, wspierane są datkami czy ofiarami wiernych.

Za co płacą wierni?

– Z podatku kościelnego finansowane jest przede wszystkim duszpasterstwo, czyli wynagrodzenia personalne – mówi rzecznik prasowy archidiecezji w Hamburgu Manfred Nielen. Jego zdaniem, trudno dokładnie stwierdzić, ile w Niemczech zarabia kapłan, ale pensje te zbliżone są do wynagrodzeń nauczyciela. Oprócz tego z tego budżetu finansowane jest też w dużej mierze utrzymanie kościołów oraz instytucji kształcenia, takich jak szkoły, seminaria duchowne, akademie czy instytucje socjalne – przedszkola, szpitale, domy opieki, hospicja oraz organizacje charytatywne np. Caritas.

W każdej diecezji za budżet i podział dochodów z podatku kościelnego odpowiada Kirchensteuerrat (rada ds. podatku kościelnego). Dokładny plan przychodów i wydatków publikowany jest na stronach internetowych poszczególnych diecezji w dorocznym raporcie finansowym.

Cele budżetowe Kościoła ewangelickiego są bardzo podobne. – W głównej mierze finansujemy działalność duszpasterską, szkoły i przedszkola, inwestujemy w kształcenie personelu oraz opłacamy utrzymanie budynków kościelnych – mówi Thomas Begrich, kierownik działu finansowego Kościoła Ewangelickiego w Niemczech (EKD).

 Ile na tacę?

Oprócz podatku kościelnego, instytucje kościelne wspierać też można na niedzielnych nabożeństwach, dając na tzw. tacę.

– W Kościele katolickim obowiązuje zasada, wedle której dwie zbiórki w miesiącu przekazujemy na działalność społeczno-misyjną, a dwie zostają w parafii – wyjaśnia Manfred Nielen, ale dodaje, że parafianie są coraz mniej szczodrzy. Z pieniędzy, które pozostają w parafii opłaca się ogrzewanie, wystrój kościoła, a także finansuje się świadczenia dla bezdomnych czy pracowników socjalnych. Druga połowa zebranych funduszy trafia do organizacji charytatywno-misyjnych, realizujących projekty w Niemczech czy w krajach tzw. Trzeciego Świata. Niemcy średnio na tacę kładą od 1–5 euro. Podczas zwykłej niedzieli wysokość zebranej kwoty w archidiecezji hamburskiej wynosi ok. 30 tysięcy euro. W kościołach pieniędzy zazwyczaj nie zbiera się na tace, tylko wrzuca do woreczka, tak, że nikt nie ma wglądu, czy ktoś wrzucił banknot czy monety.

– To, ile udaje się uzbierać, zależy w dużej mierze od celu – zaznacza Thomas Begrich z EKD. Jego zdaniem, jeśli parafianie uznają cel za szczytny, potrafią być hojni. Podczas akcji społecznej „Chleb dla świata”, organizowanej w wieczór wigilijny, udaje się zebrać w całych Niemczech ponad 10 mln euro. W Kościele ewangelickim aż trzy zbiórki z tac przeznaczone są na działalność społeczną, a tylko jedna na dofinansowanie parafii.

Na nabożeństwach zawsze jest podawane, ile było datków przy poprzedniej kweście.

Cennik sakramentów

Ponieważ przeciętny wierny płaci na Kościół parędziesiąt euro miesięcznie, to opłaty za wszelkie posługi ze strony księży są z reguły bezpłatne. – Msza święta chrzcielna, ślubna czy pogrzebowa nic nie kosztuje – podkreśla rzecznik prasowy archidiecezji w Hamburgu. I dodaje, że jedyne, za co trzeba zapłacić, to organista czy wystrój kościoła.

Podobnie w Kościele ewangelickim. – Niewielkie opłaty pobierane są w przypadku, gdy np. para zażyczyła sobie ślub w popularnym, urokliwym kościele, np. gdzieś nad morzem – dodaje Thomas Begrich z EKD.

A jak wygląda rzeczywistość? Ile kosztuje chrzest, ślub czy pogrzeb kościelny, to częste pytania internautów. Na niemieckich forach internetowych znaleźć można różne opinie i cenniki. Podczas gdy udzielenie chrztu, zdaniem obecnych na forum rzeczywiście jest darmowe, to zdarza się, że za katolicki ślub trzeba zapłacić – a ceny wahają się od 15 do 50 euro. Do tego doliczyć należy organistę – ok. 50 euro i koszty wystroju kościoła. Niektóre pary przyznały, że w ramach opłaty złożyły na tacę większą sumę lub przekazały datki. W przypadku pogrzebu często doliczyć należy koszty wynajęcia kaplicy cmentarnej. „Co parafia, to zwyczaj” – przyznaje jedna z internautek.

 Dyskusja wre

Temat słuszności finansowania Kościoła poprzez wpływy z podatku kościelnego podejmowany jest w Niemczech dość często. Krytyków oburza fakt, że podatek kościelny determinuje przynależność do Kościoła. Jak pokazują statystyki, podatnicy w ostatnich latach coraz częściej decydują się wystąpić z Kościoła, by ominąć niekiedy bardzo wysokie podatki.

– Wystąpiłem z Kościoła kilka lat temu, kiedy okazało się, że muszę zapłacić 10 tysięcy euro podatku – przyznaje jeden niemiecki przedsiębiorca. Ale jak dodaje, zdarza mu się wstępować do kościoła, bo w Boga nie przestał wierzyć. Duchowni z kolei przyznają, że taki podatek to gwarancja niezależności Kościoła i pewność jego egzystencji.

Anna Macioł/dw.com

Zobacz również: