Zamarły na chwilę, i to dłuższą, lewackie serca europejskich liberałów, gdy z USA przychodziły coraz dokładniejsze wieści o wynikach wyborów prezydenckich. Donald Trump zdecydowanie wygrywał i w konsekwencji wygrał. No i to rozwścieczyło głoszących hasła totalnej tolerancji i wszelkiej miłości, lewaków.

Zarówno w Stanach, jak i Europie podniósł się prawdziwy lament. Szok, jakiego doznały rządzące „jelity” trwa jeszcze do dziś. I trudno się dziwić, ponieważ ostatnie lata to był ostry kurs Ameryki w otchłań socjalizmu, co dawało duże wsparcie lewakom w Europie. Teraz stracą zapewne grunt pod nogami, a społeczeństwa Europy zrozumieją, że wcale nie musi być tak, iż jacyś postsowieccy kacykowie mają już zawsze rządzić Europą.

Toteż zbliżające się wybory na naszym kontynencie budzą wśród „jelit” wielu państw oraz tęczowych lemingów, feministek i innych podobnych ruchów prawdziwy lęk. I słusznie – najwyższa pora pognać to zniewieściałe towarzystwo do diabła.

Po co nam tacy przywódcy, którzy po skończeniu kadencji w Europie idą na garnuszek koncernów, banków albo korporacji. I wtedy dopiero zaczynamy rozumieć, dlaczego ten czy ów polityk tak usilnie zabiegał o interesy konkretnej firmy, kosztem interesów państw i społeczeństw.

Mam nadzieję, że Trump obudzi Europę z letargu!

Tomasz Połeć

Zobacz również: