Piotr Guział, grupa warszawskich radnych oraz organizacje lokatorskie wspólnie wystąpili z inicjatywą zorganizowania referendum w sprawie odwołania prezydent Warszawy.  Ma to być kara za przymykanie latami oczu na proces niekontrolowanej reprywatyzacji, w wyniku której bogaciły się prywatne osoby, a cierpieli niewinni lokatorzy.
Z inicjatywą wystąpiła grupa warszawskich radnych na czele z Piotrem Guziałem, dawniej burmistrzem dzielnicy Ursynów. Akcję popiera Ruch Sprawiedliwości Społecznej Piotra Ikonowicza i liczne organizacje walczące o prawa lokatorów. Razem zorganizowali konferencję prasową, na której Piotr Ikonowicz powiedział: — Jeśli miasto było stać na reprywatyzację, to powinno wspomóc wszystkich pokrzywdzonych, którym zabierano mieszkania. Nie widzę woli politycznej ze strony włodarzy miasta, żeby tę sprawę wyjaśnić i tym ludziom pomóc.
Piotr Guział dodał, że na stanowisko prezydenta Warszawy widzi wielu różnych kandydatów — praktycznie ze wszystkich ugrupowań. I że chciałby, aby miast rozwijało się w swoim tempie bez błędów, które popełniała Hanna Gronkiewicz Waltz: — Bez krycia układu przestępczego, bo dzisiaj Hanna Gronkiewicz-Waltz jest matką chrzestną tego układu.
Trzy lata temu Piotr Guział wystąpił z podobną inicjatywą, jednak zwołane przez niego referendum okazało się mieć zbyt niską frekwencję, by jego wyniki mogły zostać uznane. Teraz ma 60 dni, aby zebrać 130 tysięcy podpisów. Na początku września podobną akcję rozpoczęło już stowarzyszenie „Oburzeni” — które do tej pory ma 20 tys. podpisów i nie wyklucza, że połączy siły z Guziałem i Ikonowiczem.
Bartosz Milczarczyk, rzecznik stołecznego ratusza, widzi całą sprawę inaczej. Przypomina Piotrowi Guziałowi, że w 2014, gdy pełnił funkcję burmistrza Ursynowa, wydał zaledwie 47 proc. budżetu, nie dokończył wielu napoczętych inwestycji, na które czekali mieszkańcy dzielnicy. Zarzucił obecnemu radnemu, że jego działania powodują jedynie chaos i destrukcję, nie wnoszą jednak nic konstruktywnego do dyskusji o reprywatyzacji.

NS

Zobacz również: