Sochaczewianin, Wojciech Uniejewski wyszedł z domu 10 marca i ślad po nim zaginął. Policja ustaliła, że był widziany tego dnia około południa, a potem wsiadł do obcego samochodu przed swym domem i odjechał w nieznanym kierunku. Nadal poszukuje go rodzina i policja.

 – Z ustaleń policji wynika, że monitoring miejski zarejestrował go około godziny 12.00 na ulicy Żeromskiego. To ostatni sygnał dotyczący zaginionego. Ślad po nim się urywa. Komórka pana Uniejewskiego loguje się na terenie Niemiec. Stąd też przypuszczenie, że tam wyjechał – mówi Paweł Rynkiewicz z Biura Prasowego Komendy Powiatowej Policji w Sochaczewie.

 Wyszedł na cmentarz

Zgłosiliśmy zaginięcie mego taty na policję. To wielka niewiadoma, co się stało. Wszystko wydarzyło się w ciągu godziny. Poszedł 10 marca na cmentarz. Potem wracał do domu. Około 11. był widziany na ulicy Traugutta, przy parku. Potem na krótko pojawił się w domu z jakąś kobietą pochodzenia romskiego. Podobno był zdenerwowany. Szukał czegoś. Nie odpowiadał na pytania. Stwierdził tylko, że wyjeżdża i wyszedł z domu. Od tego momentu ślad po nim zaginął – mówi Marlena Grzybowska, córka zaginionego.

Wiadomo tylko, że po wyjściu z domu w towarzystwie Cyganki, wsiadł z nią do samochodu, który odjechał w nieznanym kierunku. Przy aucie był jakiś mężczyzna, co potwierdza monitoring. Od tego momentu nie wiadomo, co się stało z Wojciechem Uniejewskim.

Telefon cały czas był wyłączony. Tata nie dzwonił do nas. Zaskakuje ten jego wyjazd, gdyż o ile wiem, nie planował żadnego wyjazdu wcześniej. W najbliższą niedzielę miały być chrzciny, na których miał być obecny – dodaje córka zaginionego.

 Niemiecki trop

Jedynym śladem jest to, że telefon Wojciecha Uniejewskiego logował się na terenie Niemiec. Rodzina próbowała cały czas nawiązać z nim kontakt. W końcu ktoś odebrał telefon, ale nie mogli się z nim dogadać. Rozmowa została nagrana. Nie udało się od razu ustalić w jakim języku mówił mężczyzna, który zgłosił się w aparacie.

Teraz wiem, że człowiek ten mówił po turecku. Udało się nam przetłumaczyć, co powiedział. Z jego słów wynika, że znalazł komórkę taty, nie ukradł jej. Ale gdzie i jak znalazł, czy miał kontakt z tatą? Tego nie udało się ustalić. Komórka teraz znowu jest wyłączona – mówi Marlena Grzybowska.

Jej słowa potwierdza policja, zaznaczając jedynie, że zgłasza się poczta głosowa z terenu Niemiec, która sygnalizuje, że abonent nie może odebrać telefonu.

Na pewno nie zaprzestaniemy poszukiwań. Akcja trwać będzie dotąd, dopóki zaginiony nie nawiąże kontaktu z rodziną lub nie odnajdziemy go – zapewnia Paweł Rynkiewicz.

O sytuacji powiadomiona jest też policja niemiecka, która również poszukuje Wojciecha Uniejewskiego.

 Czy kto coś wie?

Wojciech Uniejewski ma prawie 64 lata, 170 centymetrów wzrostu, średniej budowy ciała, siwe włosy, trochę dłuższe niż na zdjęciu. W chwili zaginięcia ubrany był w jasne jeansy, czarną kurtkę z materiału i żółte buty trapery. Nie miał zaników pamięci, ani nie chorował poważnie. Miał tylko nieco podwyższone ciśnienie.

Nigdy nie znikał, ani nie wyjeżdżał bez powiadomienia rodziny o czasie i miejscu, a także bez podania godziny powrotu. Nie miał żadnych problemów, ani też wrogów. Przynajmniej o niczym takim nam nie wspominał – dodaje córka zaginionego.

Jeśli ktoś cokolwiek wie, proszony jest o zgłaszanie informacji na policję nr 997 lub sygnał do rodziny pod numer telefonu 519 085 104.

Bogumiła Nowak

Fot. Archiwum rodziny Uniejewskich

 

 

Zobacz również: