Niemieckiej cenzurze państwowej podlegają szczególnie wszystkie wpis o treściach tzw. islamofobicznych, są one cenzurowane z większą mocą niż komunikaty przesyłane przez terrorystów na Facebooku czy Twitterze.

Wszystko wskazuje na to, że obecnie walka z „islamofobią” ma wyższy priorytet niż walka z terroryzmem.

Od 1 października 2017 roku w Niemczech obowiązuje nowa ustawa dotycząca cenzury państwowej w Internecie. Przewiduje ona, że platformy mediów społecznościowych takich jak Facebook, Twitter i YouTube mają cenzurować swoich użytkowników w imieniu państwa niemieckiego.  Wygląda na to, że pracownicy mediów społecznych są niczym prywatna policja i mają prawo do kształtowania obecnego dyskursu politycznego i kulturalnego, decydując komu wolno mówić i co mówić, a kto ma być zablokowany.

Media społecznościowe w Niemczech są  zobowiązane o usunięcia wszystkich „przestępstwa”, takich jak pomówienie, zniesławienie, pomówienie lub podżegania, w ciągu 24 godzin i zablokowania użytkownika – niezależnie od tego, czy treść jest poprawna czy nie. Jeśli tego nie zrobią, rząd federalny może nałożyć grzywny w wysokości do 50 milionów euro!

Tej cenzurze państwowej podlegają szczególnie wszystkie wpis o treściach tzw. islamofobicznych, są one cenzurowane z większą mocą niż komunikaty przesyłane przez terrorystów na Facebooku czy Twitterze.

Niemcy nie ujawniają na razie faktu, że chcą, aby jego nowe prawo została przyjęte przez resztę państw UE.

edo

Materiał chroniony prawem autorskim. Kopiowanie tekstu bez pisemnej zgody wydawcy zabronione

Zobacz również: