Jak zawsze po ustąpieniu zimy, kierowcy muszą liczyć się z uszkodzeniami pojazdów, do których dochodzi na dziurawych drogach. Szkodę należy zgłosić zarządcy drogi. Jednak na terenie powiatu sochaczewskiego, tak jak w całym województwie mazowieckim, o przyznaniu odszkodowania decyduje prywatna firma ubezpieczeniowa. Jak łatwo się domyślić, wyegzekwowanie należności za poniesione straty nie należy do najłatwiejszych.

Nie wszystkie wiosenne widoki cieszą oko. Dziury w drogach, to już stały element pojawiający się wraz z odwilżą. Szpecący ulice widok to jednak najmniejsze zmartwienie. Wyrwy w nawierzchni są przyczyną wizyt w serwisach samochodowych, które nierzadko kończą się bardzo kosztowną naprawą.

Kierowcy, jeżdżąc nawet bardzo ostrożnie, nie są w stanie ominąć wszystkich napotkanych przeszkód, a jazda slalomem może zakończyć się kontrolą stanu trzeźwości. Drogowcy co prawda starają się na bieżąco łatać dziury dostępnymi metodami – masą na ciepło, na zimno oraz za pomocą recyklerów.

Niestety te wszystkie metody – mniej czy bardziej stałe – sprawdzają się tymczasowo, w oczekiwaniu na większy remont. Istotną kwestią jest ustalenie przyczyny problemu.

Czemu  dziurawe drogi?

Na jakość polskich dróg składa się wiele czynników, dotyczy to każdego etapu inwestycji. Błędy pojawiają się często już przy projektowaniu. Nieuwzględnienie warunków gruntowo-wodnych może być główną przyczyną dalszych kłopotów, a to dopiero początek. Osiągnięcie maksymalnych zysków kosztem gorszej jakości kruszywa do produkcji asfaltu czy betonu, wydaje się być gwoździem do trumny. Podobnie, jak oszczędność w ilości warstw kładzionej nawierzchni.

Kolejną kwestią jest bardzo zły nadzór nad pracami wykonawczymi, skutkuje to brakiem odpowiedniego spadku od osi do pobocza, który umożliwia odwodnienie.

Ale nieprawidłowy proces powstawania drogi nie jest jedyną przyczyną fatalnego stanu dróg. Jak mówi Expressowi  Monika Burdon, rzecznik prasowy Mazowieckiego Zarządu Dróg: 40 -tonowy samochód typu tir niszczy drogę, jak 300 tysięcy pojazdów osobowych!

– Procedury powstawania dróg są sklasyfikowane ze względu na przeznaczenie np. drogi krajowe i wojewódzkie muszą być dostosowane do ogromnego natężenia ruchu. Średnio na wojewódzką drogę przypada 40 tysięcy pojazdów w ciągu doby. W przypadku dróg krajowych natężenie jest o wiele większe – wyjaśnia Monika Burdon –  Zatem drogi wymagają odpowiedniej konstrukcji, wzmocnionego podłoża i ilości warstw asfaltowych.

Każda droga dostosowana jest więc do rodzaju użytkowania.

Jeśli chodzi o drogi gminne zakłada się, że tiry będą poruszać się po nich sporadycznie. Chociaż rzeczywistość bywa odmienna, co pokazuje dobitnie przykład drogi z Zosina do Wypaleniska. Mimo że została wykonana kilka lat temu, to na obszarze Kożuszek Parceli jest niemal doszczętnie zniszczona przez tiry. Powstałe tam dziury są realnym zagrożeniem dla innych użytkowników drogi.

Takich miejsc, gdzie kierowcy niszczą swoje samochody,  na terenie powiatu jest niestety wiele.

Broker – szara eminencja

Przypomnijmy zatem,  jak wygląda  rutynowe zgłoszenie szkody.

O odszkodowanie można ubiegać się w przypadku uszkodzenia auta, jeśli kierowca uznaje, że  nastąpiło to na skutek winy drogowców, czyli szkoda powstaje przez wjechanie w niezabezpieczony ubytek na drodze.

W takim przypadku najlepiej, aby na miejscu zdarzenia policja sporządziła protokół. Dobrze jest też mieć świadków. Szkoda musi być udokumentowana.

– Wszystkie nasze drogi są ubezpieczone, więc wniosek poszkodowanego kierujemy do firmy ubezpieczeniowej i to ona podejmuje decyzje o przyznaniu odszkodowania. W trakcie procedury sprawdzającej podlegamy kontroli, podobnie jak poszkodowany – mówią w Powiatowym Zarządzie Dróg w Sochaczewie.

Na drodze do odzyskania należności za stratę nie stoi jednak zarządca drogi, lecz broker, który jest przedstawicielem jego interesów. To on w przypadku zdarzenia zostaje wysłany na miejsce, konsultuje się z ubezpieczycielem.

Zarząd przyjmuje jedynie wnioski o zdarzeniu, i pośredniczy w wymianie informacji pomiędzy poszkodowanym a ubezpieczycielem. To ubezpieczyciel i broker prowadzą postępowanie wyjaśniające przyczynę szkody, sprawdzające wiarygodność, materiał dowodowy, zdjęcia zeznania świadków, notatkę policyjną.

Kosztowne procesy

Sprawa odszkodowań i rodzaju uszkodzeń poniesionych przez kierowców jest dobrze znana Bartłomiejowi Harasińskiemu, właścicielowi Centrum Napraw Powypadkowych z Sochaczewa, który sam doznał szkody.

Moja sprawa miała swój finał w sądzie, więc mam doświadczenie. Przegrałem, mimo że wpadłem w zapadniętą studzienkę kanalizacyjną przed swoim warsztatem. Odpowiedzialność za dziurę w drodze zarządca drogi przerzucał na Zakład Wodociągów i Kanalizacji.

Jak mówi Harasiński, wśród jego klientów jest niewielu poszkodowanych przez zarządców dróg. Jednak  koszty napraw bywają wysokie, gdyż sięgają 1000 złotych.

– Na kwotę najczęściej składa się pęknięta opona, felgi, zepsute zawieszenie przednie, a co za tym idzie, amortyzator i zwrotnice – wyjaśnia Bartłomiej Harasiński.

Tylko przy dużych sprawach kierowcy, którzy mają zasoby pieniężne, decydują się na sprawę sądową, ponieważ proces w pierwszej instancji trwa minimum półtora roku. Koszt prawnika w przypadku takiego procesu, to 2 tysiące złotych, nie wspominając, że przegrany płaci za proces.

 Ubezpieczyciele robią wszystko, aby nie wypłacić należności, dlatego połowa poszkodowanych rezygnuje z procesów sądowych.

Problem jednak warto znać i być zorientowanym, jak sprawnie odzyskać należności, aby drogowy koszmar ubezpieczeniowy nie spędzał snu z powiek.

Joanna Smacka

 

 

 

Zobacz również: