Gdyby nie kaganiec, to mężczyzna zaatakowany przez wilczura na osiedlu przy ul. Dywizjonu 303 już by nie żył. I choć to nie pierwsze tego typu zdarzenie, to właściciel psa nie poniósł do tej pory żadnych konsekwencji.
Tego wieczornego spaceru pan Wojciech długo nie zapomni: – W poniedziałek, 20 marca, około godziny 19.00 przebywałem na terenie swojej posesji w Sochaczewie przy ul. Dywizjonu 303 nr 5 – Galeria Kasyno. Nagle zobaczyłem, jak pies, wilczur rzuca się na małego pieska, z którym młoda kobieta wyszła na spacer. Wilczur był w kagańcu, ale biegał swobodnie. Jego właściciel, gdy zauważył, że nadchodzę, nie wiem dlaczego wskazał ręką w moim kierunku i krzyknął do psa „bierz” – wspomina pan Wojciech.
Żyje dzięki kagańcowi
Pies natychmiast rzucił się na mężczyznę i z całą siłą uderzył go kagańcem w głowę. Po chwili cofnął się. Ale właściciel psa dalej krzyczał „spier….” i pokazywał ręką na pana Wojciecha. Wilczur ponowił atak. Tym razem uderzył go w plecy. Uderzenie było tak silne, że zaatakowany mężczyzna przewrócił się. Wtedy pies zaczął go drapać łapami po plecach, głowie. Jednocześnie próbował gryźć. Na szczęście to mu się nie udało, ponieważ miał na pysku kaganiec, gdyby ten mu spadł, to pan Wojciech zostałby rozszarpany.
– Od uderzenia padłem na ścianę ogródka piwnego, nie wiem, co by ze mną było, gdybym nie znajdował się blisko ściany i pies by mnie przewrócił. A na pewno przy pierwszym uderzeniu bym się przewrócił, ponieważ było bardzo silne. Nie chcę myśleć, co by było, gdyby psu spadł kaganiec, pewnie już bym z panem nie rozmawiał. Jestem mężczyzną dosyć dobrze zbudowanym i raczej sprawnym, ale co by było, gdyby zamiast mnie pies zaatakował starszą kobietę lub dziecko? – pyta nasz rozmówca. I dodaje, że skargi na właściciela wilczura słyszał już wiele razy, ale nikt o tym nie mówi, bo wszyscy się go boją.
– Całą sprawę zgłosiłem natychmiast na policję w Sochaczewie. Czuję się fatalnie. Jestem poobijany i podrapany. Mam nadzieję, że państwa interwencja doprowadzi do tego, że ktoś się w końcu obudzi i położy kres działaniom tego człowieka, aby nie dopuścić w przyszłości do tragedii – stwierdza pan Wojciech.
Pies mądrzejszy od pana
Jak powiedział nam Paweł Rynkiewicz, z Komendy Powiatowej Policji w Sochaczewie, właściciel psa otrzymał wezwanie o stawieniu się na policję, oraz grozi mu grzywna w wysokości 1000 złotych.
– Nie jest to pierwszy przypadek z udziałem tego pana. Do skarg na niego dochodziło już wcześniej. Doszło nawet do sytuacji, że w 2015 roku musieliśmy mu odebrać psa, który trafił na obserwację do sochaczewskiego schroniska – powiedział nam Paweł Rynkiewicz.
Jednak sąd, jak i Urząd Miejski, nie zdecydowały się na odebranie właścicielowi czworonoga. Z informacji uzyskanych w Urzędzie Miejskim wynika, że stało się tak, ponieważ mężczyzna obiecał, że do podobnych sytuacji już nie będzie dochodziło. Jednak głównym argumentem przemawiającym za opuszczeniem przez wilczura schroniska był fakt, że podczas obserwacji okazał się on bardzo spokojnym i ułożonym psem.
Z kolei mieszkańcy osiedla przy Dywizjonu 303 powiedzieli nam, że gdyby właściciel psa był tak inteligentny, jak jego pupil, to nie dochodziłoby do żadnych incydentów.
– Pies jest bardzo spokojny, problem polega jednak na tym, że jest bardzo dobrze wyszkolony i natychmiast wykonuje polecenia swojego właściciela. A ten, jak popije staje się agresywny i szczuje psem ludzi – stwierdza jeden z naszych rozmówców. Drugi z kolei dodaje, że wilczur jest tak inteligentny, że można odnieść wrażenie, że czyta swojemu panu książki na dobranoc.
Czy policja będzie wnioskowała do sądu o odebranie psa właścicielowi, tego Paweł Rynkiewicz nam nie powiedział. Niewykluczone jednak, że tak się stanie. – Tym bardziej, że w tym przypadku możemy mówić o napadzie z użyciem niebezpiecznego narzędzia, bo tak to można zakwalifikować – stwierdza Paweł Rynkiewicz. Jednocześnie za naszym pośrednictwem zwraca się do wszystkich posiadaczy psów, aby ci przestrzegali przepisów. A te mówią wprost, że psy powinny być wyprowadzane w kagańcach i na smyczy.
Jerzy Szostak