

To historia z cyklu „niewiarygodne, ale prawdziwe”. Wszystko rozegrało się na oczach 35-letniej Jany Hocking. Kobieta postanowiła umówić się na randkę przez Internet, w popularnej aplikacji Tinder. Jednak to, co zastała po przybyciu na umówione miejsce spotkania wywołuje dreszcze.
Randka przez Internet z przerażającym finałem
Jana Hocking to znana australijska twórczyni internetowa. Pisze swoje felietony, robi podcasty, ale nie tylko. Któż nie zna 35-latki w Melbourne czy innych miastach Australii. Jednak historia, którą zdecydowała się opowiedzieć przeraża i to jak bardzo.
Jana to niezwykle zapracowana kobieta, która wydaje się, że nie ma czasu na „normalne” randkowanie. Dlatego też zdecydowała się spróbować rozwiązać swój problem przez Internet. Wykorzystała do tego, a jakżeby inaczej, popularną na całym świecie aplikację Tinder. Jak donosi portal news.com.au, Jana Hocking tuż po założeniu konta zaczęła otrzymywać mnóstwo dopasowań, wiadomości, a przede wszystkim propozycji umówienia się na randkę. Nie może to dziwić, zwłaszcza, kiedy spojrzymy na to, jak wygląda 35-latka.
Wyświetl ten post na Instagramie.
Wyświetl ten post na Instagramie.
Długo nie trwało aż Jana zdecydowała się zgodzić na randkę zaproponowaną przez jednego z użytkowników aplikacji Tinder. Rozmowa, jak i wszystko wydawało się być jak najbardziej w porządku. Australijka przeżyła jednak prawdziwy szok, kiedy już dotarła na miejsce randki. Randka przez Internet nie wyglądała tak, jak sobie to wyobrażała.
Zastała tam… casting na dziewczynę. Okazuje się, że na randce z Internetu oprócz niej, w towarzystwie jednego mężczyzny obecnych było też kilka innych kobiet. W pierwszej chwili Jana przeżyła chwile grozy. Nie wiedziała co jest grane. Myślała, że trafiła do… haremu.
„Facet zorganizował w swoim domu przyjęcie, na które zaprosił wszystkie dziewczyny, z którymi pisał na Tinderze (…) Kiedy zorientowałyśmy się, że coś jest nie tak, zaczęliśmy masowo opuszczać jego mieszkanie” – komentuje Jana.
Dziwna randka z aplikacji Tinder
To jednak nie koniec sprawy. Widać, że podrażniło to męskie ego Australijczyka, który chwilę po tym zaczął wysyłać obraźliwe wiadomości zarówno do Jany, jak i innych kobiet, które niczego nieświadome zdecydowały się umówić na „randkę przez Internet”.
Nie wiadomo, czy Jana będzie jeszcze próbowała swojego szczęścia w randkach przez Internet. Wydaje się, że nie. Choć cała historia brzmi zabawnie, to Australijka rzeczywiście przeżyła spore chwile grozy. To także spora przestroga dla osób szukających miłości w Internecie. Oczywiście randka przez Internet to dla wielu jedyna szansa na znalezienie drugiej połówki. Szansa, która często kończy się powodzeniem. Niemniej jednak dość dużo razy można się też „naciąć”. Dlatego przed decyzją o randce, zawsze warto upewnić się, czy rozmawiamy z właściwą osobą i jak najlepiej poznać jej zamiary.
źródło: news.com.au
- Wykopał grób i położył się w nim z żywą córką. Powód jest zaskakujący
- Teresa Lipowska o wysokości swojej emerytury po 60 latach pracy
- Maciej Dowbor zbulwersował internautów. Dodał zdjęcie pod prysznicem z psem