Już tej jesieni producenci jabłek z terenu powiatu sochaczewskiego będą mogli sprzedawać je do Chin. Stało się to możliwe dzięki rozmowom, do jakich doszło w Sochaczewie pomiędzy przedstawicielami Stowarzyszenia Polskich Dystrybutorów Owoców i Warzyw „Unia Owocowa” a chińskim przedsiębiorcami.
Kiedy dwa lata temu informowaliśmy, że sochaczewianin Adam Jeznach, wiceprezes Stowarzyszenia Polskich Dystrybutorów Owoców i Warzyw „Unia Owocowa”, czyni starania o otwarcie chińskiego rynku dla polski produktów rolnych wielu przyjęło to z uśmiechem. Nikt nie sądził, tak trudny i hermetyczny rynek, jakim są Chiny zdecyduje się otworzyć na polskie jabłka i warzywa, które w wyniku wprowadzonych sankcji nie mogą trafiać do Rosji.
Jak mówił nam wtedy Adam Jeznach, znalezienie nowych rynków zbytu, a przede wszystkich uzyskanie możliwości sprzedaży polskich warzyw i owoców do Państwa Środka, jest głównym celem Unii Owocowej oraz Związku Sadowników Rzeczpospolitej Polskiej.
Czerwony banan
Starania te przyniosły w końcu efekt. W dniach 10 i 11 sierpnia Polskę odwiedził Ted Shen, współudziałowiec firmy Shenowski International Trading z Shanghaju, która jest zainteresowana importem polskich jabłek do Chin.
Pierwsze rozmowy, co nie powinno nikogo dziwić, odbyły się w Sochaczewie. Dodajmy, a co podkreślił w rozmowie z nami Ted Shen, wizyta w Sochaczewie jest kontynuacją spotkań z Adamem Jeznachem, jakie miały miejsce na targach w Shanghaju i Pekinie. Podczas sochaczewskiego spotkania omówiono wstępnie warunki współpracy i podpisano list intencyjny.
– Trudno jest mi w tej chwili mówić o ewentualnej wielkości eksportu polskich warzyw i owoców do Chin. Pamiętajmy o tym, że są to pierwsze kroki. Ale z przeprowadzonych przez nas analiz i badań wynika, że jego wielkość może w niedługim czasie osiągnąć poziom dostaw do Rosji przed wprowadzeniem przez tamtejszy rząd embarga na polskie produkty rolne. Zaryzykowałbym nawet twierdzenie, że może być on o wiele większy, patrząc chociażby na liczbę ludności, czyli konsumentów zamieszkujących nasz kraj – powiedział nam Ted Shen. Dodając przy tym, że polskie jabłka są dla mieszkańców Chin nowością. A to dlatego, że są dwukolorowe, a takich tam się nie spotyka, i mają inny smak. To tak, jakby w Polsce próbowano sprzedawać czerwone banany.
Sady pod kontrolą
Podczas wizyty w Polsce Ted Shen zwiedził również jedno z najnowocześniejszych w Polsce laboratoriów badania bezpieczeństwa żywności, znajdujące się w Słomczynie koło Grójca. W tym laboratorium, którego prezesem jest Adam Jeznach, badane są m.in. jabłka z powiatu sochaczewskiego. A wydawany przez nie certyfikat będzie otwierał przed producentami możliwość eksportu produktów rolnych do Chin.
Sam eksport do Chin nie byłby jednak możliwy, jak zaznaczają nasi rozmówcy, bez podpisania w czerwcu tego roku „Protokołu w sprawie wymagań fitosanitarnych” dla eksportu jabłek z Polski do Chin zawarty pomiędzy Generalną Administracją ds. Nadzoru Jakości, Inspekcji i Kwarantanny Chińskiej Republiki Ludowej (AQSIQ), a Ministerstwem Rolnictwa i Rozwoju Wsi Rzeczpospolitej Polskiej.
– Przed pierwszym sezonem eksportowym zostanie przeprowadzona wspólna polsko – chińska kontrola zarejestrowanych miejsc produkcji jabłek (sady), przechowalni, sortowni – pakowalni, pod kątem spełnienia chińskich wymagań fitosanitarnych. Wprowadzenie niepokoju a wręcz strachu przed kontrolami przez samych sadowników lub niektórych inspektorów uprawnionych jednostek, jest mocno przesadzone i niepotrzebne. Jesienne i wiosenne wizytacje inspektorów chińskich zwracały szczególnie uwagę na monitorowanie w sadach z uwagi na agrofagi, takie jak owocówka jabłkóweczka i inne, oraz choroby zgorzelowe na pędach i korze, parch jabłoni, a szczególnie zarazę ogniową (choroba kwarantannowa). Monitorowanie sadów oraz prowadzenie standardowych zabiegów eliminuje wykrycie agrofagów i chorób – wyjaśnia Adam Jeznach. I dodaje, że sadownicy, którzy chcą eksportować jabłka do Chin, powinni zarejestrować swoje gospodarstwa w powiatowych inspektoratach PIORiN. Niestety, jak wynika z naszych informacji, z terenu powiatu sochaczewskiego zgłosiło się zaledwie 21 sadowników.
Jerzy Szostak

Zobacz również: