Ta decyzja obiegła świat. Okazuje się, że rząd Szwecji, który do tej pory dość łagodnie, by nie powiedzieć sceptycznie podchodził do pandemii koronawirusa, wprowadza kolejne obostrzenia. Ma to związek z szalejącą trzecią falą koronawirusa i rosnącą liczbą nowych zakażeń.
Szwecja jednak „ugięła” się
Przypomnijmy, że kiedy rok temu pojawiła się pandemia koronawirusa, rząd Szwecji jako jeden z nielicznych rządów na świecie nie zdecydował się na przysłowiowe zamknięcie kraju. Wprowadzono jedynie luźne zalecenia, a celem miało być jak najwcześniejsze zbudowanie odporności populacyjnej.
Jednak kiedy koronawirus pod koniec ubiegłego roku uderzył w Szwedów po raz drugi, tym razem tamtejszy rząd zdecydował się zalecić noszenie maseczek w godzinach szczytu. Wciąż jednak było to „nic” w porównaniu z obostrzeniami, które panowały w innych krajach Europy, w tym w Polsce.
Teraz jednak okazuje się, że Szwedzi w związku z trzecią falą koronawirusa, która już od jakiegoś czasu szaleje w Europie, zdecydowali się zmienić swoją strategię walki z pandemią. Zapadły konkretne decyzje. „Premier Stefan Loefven ogłosił, że od 1 marca lokale gastronomiczne będą zamykane o godz. 20.30, a w wielu miejscach zmniejszone zostaną limity osób.” – donosi portal Interia.
„Zapowiedziano także zmniejszenie limitu osób, jakie będą mogły przebywać w sklepach, centrach handlowych oraz na siłowniach. Zaproponowano, aby klienci byli wpuszczani do butików pojedynczo.” – czytamy dalej.
Co ciekawe, kilka regionów w Szwecji zaostrzyło także obowiązek zasłaniania nosa i ust. Trzeba je zakrywać w środkach transportu publicznego. Mimo, że szwedzkie restrykcje w porównaniu z innymi krajami Europy wciąż są „łagodne”, to jednak coś w Szwedach pękło i widać wyraźną zmianę strategii w walce z koronawirusem.
źródło: Interia
ZOBACZ TAKŻE:
- Agata Młynarska długo to ukrywała, teraz opowiada w szczegółach. „Wyrzuciło mnie na skraj rozpaczy”
- Prof. Horban powiedział wprost, do kiedy rząd planuje utrzymać obostrzenia. Padł konkretny termin
- Sanepid kontra przedsiębiorcy. Jednemu się uda, drugiemu pozostanie zapłata 10 tys. złotych kary