

Można się śmiać lub płakać, ale na naszych oczach kształtuje się przyszłość Polski. Mamy przy władzy partię zmiany, a z drugiej strony mamy całą resztę (oprócz Kukiz 15), która w mniejszym lub większym stopniu korzystała ze zgniłych owoców okrągłego stołu.
Dlaczego mówię zgniłych owoców? Dlatego, że okrągły stół, który miał zapewnić bezpieczeństwo komunistycznym zbrodniarzom i tak się stało, wytworzył też innych beneficjentów tego porozumienia. Bardzo szybko nauczyli się, że mając w rękach kluczowe instytucje mogą działać praktycznie bezkarnie. W ten schemat dość szybko weszła PO i skutecznie korzystała przez osiem lat z fruktów układu, zapewniając jednocześnie bezkarność esbekom, komunistom i agentom WSI. Tyle, że ci ostatni nie pracowali wcale dla Polski.
Gdy więc teraz ma nastąpić rozerwanie tego misternie stworzonego systemu, pozwalającemu żyć sitwie na koszt społeczeństwa, podniósł się wrzask. Nie można się temu dziwić, bo zabieranie bezkarności i wszechwładzy boli. Bo ludzie ci zapomnieli, że są tacy sami jak my, że muszą obowiązywać ich te same prawa.
Tymczasem żyliśmy w kraju, w którym o błędzie lekarskim decydowali lekarze, a o błędach prawników – prawnicy. Zwykli ludzie byli motłochem, którzy czekali latami na wizytę u lekarza i nie mieli szansy na sprawiedliwość, gdy mieli jakiś zatarg z kimś z sitwy.
Jeśli więc teraz nie uda się zreformować systemu funkcjonowania Polski, obawiam się że drugiej szansy nie będzie. Staniemy się kolonią możnych.
Tomasz Połeć