Do szokującego incydentu doszło w jednym z pociągów. Pasażerowie, którzy zamierzali wysiąść w Polance nad Odrą, mocno się zdziwili. Skład w ogóle nie zatrzymał się na stacji. Wszczęto alarm. Jak się okazało, powodem tej zadziwiającej sytuacji był maszynista pojazdu, a dokładnie stan w jakim się znajdował.
Maszynista prowadzący pociąg był pijany
Skandaliczna sytuacja dotyczy pociągu Kolei Czeskich relacji tudénka – Mosty koło Jabłonkowa. Skład wyruszył z pierwszej stacji w środę o 20:12. Po drodze kolei miała zatrzymać się między innymi w Polance nad Odrą.
Ku zdziwieniu pasażerów pociąg przemknął wzdłuż peronów i pojechał dalej. Z tego powodu część osób nie mogła wysiąść tam, gdzie planowała. Podróżni natychmiast zaalarmowali przewoźnika. Przedstawiciele Kolei Czeskich zatrzymali skład w Ostrawie.
Wkrótce okazało się z jakiego powodu pociąg przemknął po torach, nie zatrzymując się na wyznaczonej stacji. Powód braku postoju szokuje. Otóż maszynista składu był pijany.
„Przeprowadziliśmy tam kontrolę. W jej wyniku maszynista zakończył jazdę i został zastąpiony przez kolegę” – poinformował rzecznik Kolei Czeskich Petr Štáhlavský.
Oczywiście kolejarz zaraz po zatrzymaniu pociągu stracił pracę. Badanie alkomatem wykazało u niego niemal promil alkoholu w organizmie. Jednak to nie wszystkie przykre konsekwencje jakie spotkały pracownika kolei.
„Obowiązuje u nas zero tolerancji dla picia w miejscu pracy. Na szczęście takie przypadki są wyjątkowe, to pierwszy w tym roku” – podkreślił przedstawiciel przewoźnika Lukáš Kubát.
Pijany mężczyzna prowadził skład na Podkarpaciu
Niestety także w Polsce mamy do czynienia z podobnymi przypadkami. Na szczęście należą one do rzadkości. Niemniej jeden z takich incydentów miał miejsce w połowie sierpnia.
Wówczas w podkarpackim Gorliczynie pod pociąg na strzeżonym przejeździe wjechał samochód osobowy. Ustalono, że 25-letni kierowca auta zignorował zarówno sygnalizację, jak i opuszczone rogatki.
Kierujący samochodem trafił do szpitala. Dodajmy, że w jego organizmie nie stwierdzono alkoholu. Mężczyzna był zupełnie trzeźwy. Niestety tego samego nie można powiedzieć o maszyniście feralnego pociagu.
Nie dość, że kolejarz miał niecałe 0,3 promila alkoholu we krwi, to jeszcze uciekł z miejsca wypadku. Jednakże maszynista poczuł się na tyle źle, że sam zgłosił się do lekarza. Właśnie wówczas przeprowadzono badania, które wykazały, iż był nietrzeźwy.
źródło: Polsat News