Potencjalna decyzja Brytyjczyków o wystąpieniu z Unii Europejskiej, byłaby szokiem gospodarczym;  odczuwalnym najdotkliwiej przez największe przedsiębiorstwa z siecią powiązań międzynarodowych. Sytuacja brytyjskich  firm w Polsce nie powinna ulec znaczącej zmianie,  ale ograniczony może zostać eksport do Wielkiej Brytanii. Mali przedsiębiorcy i mikroprzedsiębiorcy powinni być spokojni – nie odczują zmian.

 W Wielkiej Brytanii jest około 1,77 mln przedsiębiorstw (podobnie jak w Polsce). Większość z nich to małe i mikroprzedsiębiorstwa. Jak wynika ze Światowego Raportu Amway o Przedsiębiorczości AGER 2015 pozytywny stosunek do przedsiębiorczości w Wielkiej Brytanii ma aż 84 proc. respondentów;  to więcej niż w innych państwach europejskich (72 proc.) czy państw świata, w których przeprowadzono badanie (75 proc.). W ciągu ostatniego roku odsetek osób z pozytywnym nastawieniem wzrósł o 4 pkt. proc.

Badanie przeprowadzono na reprezentatywnej próbie 2 tys. dorosłych Brytyjczyków. To cześć raportu AGER 2015 – Światowego Raportu Amway o Przedsiębiorczości, przygotowanego przez Instytut GFK we współpracy z Katedrą Strategii i Organizacji Zarządzania Uniwersytetu Technicznego w Monachium z udziałem 49,775 respondentów w 44 krajach.

„Szok gospodarczy może przybrać różne efekty; dla jednych może być niszczący, na innych może działać mobilizująco.  Z pewnością w przypadku wystąpienia Wielkiej Brytanii z Unii spadłoby tempo wzrostu i wzrosłoby bezrobocie; taka sytuacja potrwałaby 4-6 lat” – mówi prof. Adam Noga, ekonomista z Akademii Leona Koźmińskiego.

Główny doradca Brytyjsko-Polskiej Izby Handlowej Michael Dembiński zaznacza, że w przypadku decyzji o Brexicie, proces wychodzenia z Unii musiałby trwać bardzo długo; w tym same negocjacje co najmniej parę lat.  „Jeżeli Wielka Brytania byłaby poza Unią negocjacje mogłyby się przeciągać;  trzeba byłoby włożyć wiele wysiłku w renegocjowanie umów handlowych.  Bo państwo, które ma 64 mln obywateli inaczej negocjuje niż wspólnota gospodarcza, który ma ich 500 mln” – tłumaczy M. Dembiński.

Eksperci są zgodni. Decyzja o Brexicie nie byłaby korzystna ani dla Wielkiej Brytanii, ani dla Europy. „Bardziej jednak dotknęłaby Brytyjczyków. Brytyjski eksport do Unii wynosi 50 proc., podczas gdy państw unijnych do Wielkiej Brytanii – około 10 proc.” – mówi prof. Noga. „Unia Europejska może się obejść bez Wielkiej Brytanii, ale Wielkiej Brytanii bez UE byłoby trudniej” – dodaje.

Zdaniem M. Dembińskiego z Polsko-Brytyjskiej Izby Handlowej „Brexit mógłby wpłynąć na ograniczenie eksportu z Polski do Wielkiej Brytanii” – zaznacza Dembiński. Obecnie Wielka Brytania jest drugim po Niemczech największym kierunkiem polskiego eksportu; trafia tam 7 proc. jego wartości. „Corocznie do Wielkiej Brytanii trafia żywność, kupowana przez Tesco od polskich producentów na kwotę około 1,5 mld złotych.  Eksportowane są też produkty, wytwarzane w Polsce przez Ikeę, Samsunga, Phillipsa, Boscha, Siemensa czy Indesit” – podkreśla.

„Z pewnością nie zmieniłaby się znacząco sytuacja brytyjskich przedsiębiorstw w Polsce” – mówi M. Dembiński. Obecnie tych przedsiębiorstw jest kilkadziesiąt: w tym m.in. stacja paliw BP., towarzystwa ubezpieczeniowe Aviva i Prudential, firmy farmaceutyczne jak Galaxo Smith Kline, sieć marketów Tesco.   Natomiast najmniejsze brytyjskie firmy i mikroprzedsiębiorstwa, działające głównie na lokalnych rynkach, nie odczułyby wyjścia z Unii. „Tych Brytyjczyków, którzy mają swoje małe firmy jak studio fryzjerskie czy warsztat szewski  Brexit nie dotyczy” – mówi Dembiński.

„Gdyby doszło do wystąpienia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej, wiele firm brytyjskich mogłoby się przenieść do innych państw unijnych, w tym np. do Polski – mówi prof. Noga. „Dla bardziej przedsiębiorczych być może oznaczałoby to nowe możliwości i okazje biznesowe, ale dla wielu – wiązałoby się z pogorszeniem sytuacji ich firmy; nad niektórymi mogłoby się pojawić nawet widmo bankructwa” – dodaje.

„Wielka Brytania jest bardzo otwartym rynkiem z niskim poziomem biurokracji i dużą łatwością w tworzeniu małych i średnich firm” – mówi Michael Dembiński, główny doradca Brytyjsko-Polskiej Izby Handlowej. „W ostatnich dwudziestu latach na każdy dolar zainwestowany w Polsce w Wielkiej Brytanii – przypadało dziesięciokrotnie więcej” –dodaje. Inwestycjom sprzyjało otoczenie biznesowe. W ubiegłorocznej edycji raportu Banku Światowego Doing Business Wielka Brytania zajęła ośme miejsce na świecie i drugie w Unii Europejskiej po Danii.
Potwierdzają to badania Światowego Raportu Amway o Przedsiębiorczości AGER 2015. Brytyjczycy postrzegają swoje otoczenie jako przyjazne przedsiębiorcom. Uważa tak 75 proc. ankietowanych,  o 7 pkt. proc. więcej niż rok wcześniej. Jest to zdecydowanie więcej  niż w innych krajach europejskich (46 proc.) i na świecie (50 proc.).
Na rozpoczęcie działalności gospodarczej w Wielkiej Brytanii – jak wynika z AGER 2015 – byłoby w stanie zdecydować się 43 proc. ankietowanych Brytyjczyków. (średnia europejska to 38 proc.), z czego 8 proc. z ankietowanych ma własne firmy. Bardziej skłonni do założenia własnego biznesu są ludzie młodzi (aż 50 proc. osób do 35. roku życia) niż starsi (jedynie 30 proc. osób po pięćdziesiątce, mężczyźni (49 proc.) raczej niż kobiety (34 proc.), a także raczej  ludzie z wyższym wykształceniem (51 proc.)  niż ze średnim(38 proc.).
Brytyjczycy  podejmowaliby się zakładanie własnej firmy jest niezależność i bycie sobie samemu szefem (50 proc.), samorealizacja, możliwość realizowania swoich własnych pomysłów (39 proc.), lepsze łączenie spraw rodzinnych, zawodowych i wypoczynku (30 proc). Mniej istotne dla Brytyjczyków były kwestie dochodów, a także zakładanie własnej firmy jako alternatywa na powrót na rynek pracy (po kilkanaście procent).
Główną obawą w rozpoczynaniu działalności gospodarczej jest obawa przed porażką (57 proc.), jednak wśród Brytyjczyków obawy były mniejsze niż w innych państwach europejskich (69 proc.). Najbardziej ankietowani obawiali się kłopotów finansowych i bankructwa (34 proc.), w mniejszym stopniu – zagrożenia bezrobociem (18 proc.) czy obawy przed kryzysem gospodarczym (14 proc.)

Mimo, że referendum nie ma charakteru rozstrzygającego, lecz konsultatywny, a ostateczna decyzja  należała będzie do brytyjskiego parlamentu to – jak zaznacza – „w przypadku referendum wskazującego na Brexit, decyzja o pozostaniu w Unii byłaby bardzo niepopularna, mogłaby spotkać się z protestami i zamieszkami”.

 „Sytuacja jest na ostrzu noża. Każdy kolejny sondaż pokazuje, że wynik może być taki albo taki” – mówi Dembiński.  „A niepewność w biznesie to jeden z największych problemów” – podkreśla i przytacza dane, zgodnie z którymi wzrost gospodarczy był niższy o 0,2 proc. niż w ostatnim  kwartale ubiegłego roku (w stosunku kwartał do kwartału) . W ostatnim kwartale ubiegłego roku było to 0,6 proc., w I kwartale tego roku – 0,4 proc.

Zdaniem prezesa Polskiego Związku Przedsiębiorców i Pracodawców Cezarego Kaźmierczaka „w Unii Europejskiej polskie przedsiębiorstwa nie mają uprzywilejowanej pozycji”. „Co jakiś czas okazuje się, że jakieś przedsiębiorstwo nie może sprzedawać takich czy innych produktów. Podobnie jest z przedsiębiorstwami usługowymi” – mówi Kaźmierczak. W takiej sytuacji „Wielka Brytania to głos rozsądku w Unii Europejskiej”.

Ruch za wystąpieniem Wielkiej Brytanii to – w ocenie Dembińskiego – skutek skali migracji na Wyspy po poszerzeniu Unii w 2004 roku, kiedy to Wielkiej Brytanii zaczęli napływać obywatele z uboższych krajów Unii.  „Teraz Brytyjczycy obawiają się o miejsca pracy. Chcą powiedzieć stop.  Jeżeli doszłoby do wystąpienia z Unii – to dostęp do brytyjskiego rynku pracy byłby ograniczony: dostęp mieliby specjaliści poszukiwani w Wielkiej Brytanii: lekarze, inżynierowie, informatycy” – mówi Dembiński.

W przypadku ewentualnej decyzji o wystąpieniu z Unii Europejskiej „część Polaków podejmie decyzje o powrocie do kraju; inni zaczną zabiegać o stały pobyt, bądź przeniosą się do innych państw Unii” – mówi prof. Noga. „W każdym przypadku Brexit oznaczałby wzrost bezrobocia i pogorszenie sytuacji gospodarczej zarówno Wielkiej Brytanii, jak i innych państw” – dodaje.

 

Zobacz również: