Marta Kielczyk TVP
foto: Instagram/martakielczyk

Czasem powodzenie w życiu zawodowym, nie idzie w parze z tym w sferze prywatnej. Przekonała się o tym jedna z gwiazd TVP. Marta Kielczyk jest dziś znana w cały kraju, jednak ogromna popularność przyniosła jej też sporo cierpienia. Oto szczegóły.

Marta Kielczyk zmagała się z psychofanem

Niewątpliwie Marta Kielczyk to jedna z gwiazd TVP. Dziennikarka pracuje w telewizji już od ponad 23 lat. Swoją karierę w Telewizji Publicznej zaczynała od „Panoramy”. W międzyczasie działała także w TVP Info i TVP Polonia. Natomiast kilka dni temu zadebiutowała jako prezenterka „Wiadomości”.

Należy odnotować, iż kobieta działała nie tylko w telewizji. Część osób może ją kojarzyć z radia. Dokładnie chodzi o Program I Polskiego Radia. Właśnie na jego antenie prowadziła kolejno „Sygnały dnia”, „Lato z radiem” i „Cztery pory roku”.

Kielczyk zyskała sobie sympatię i uznanie widzów. Niestety jak się okazuje, popularność spowodowała, że gwiazda przeżyła ogromną traumę. Otóż Dziennikarka miała psychofana, który miał na jej punkcie obsesję.

Gwiazda telewizji wyjawiła, iż w momencie kiedy została osobą publiczną, stała się ofiarą stalkingu. „Najpierw mnie kochał, potem zaczął nienawidzić. Nieustająco pisał do mnie na Facebooku. Wściekł się, że mu nie odpisuję i zaczął pisać do moich znajomych. Kiedy liczba nękanych przekroczyła sto osób, zaczęłam się niepokoić” – przyznała prezenterka.

W pewnej chwili Kielczyk bała się pójść na uroczystość związaną z przedstawieniem nowej ramówki TVP. Prezenterka obawiała się, że spotka ją ze strony psychofana coś złego. Chociaż stalker po jakimś czasie przestał się po prostu odzywać, to gwiazda nadal czuje strach. Co więcej niepokój, którego doświadczyła, zostanie z nią już na zawsze.

„Najgorsze jest to, że mnie straszył. Ostatnio bałam się pójść na ramówkę TVP, bo zagroził, że przyjdzie na dzień otwarty do telewizji. Raz obiecywał, że przyniesie kwiaty, innym razem, że zrobi mi jakąś krzywdę” – podkreśliła prezenterka.

źródło: Pomponik

Zobacz również: