gwiazda TVN
foto: Instagram/aniawendzikowska

Szok i niedowierzanie. Tak najkrócej można określić wyznanie byłej gwiazdy TVN. To o czym opowiedziała Anna Wendzikowska, przedstawia stację w niezbyt dobrym świetle. Oto szczegóły. 

Dziennikarka doświadczyła w TVN-ie mobbingu

Anna Wendzikowska przez 15 lat była gwiazdą stacji TVN. Z pewnością widzowie pamietają ją jako dziennikarkę, która współpracowała z „Dzień Dobry TVN”. Kobieta specjalizowała się w przeprowadzaniu wywiadów z aktorami oraz twórcami filmowymi podczas międzynarodowych festiwali i premier kinowych.

Wydaje się, że dla wielu osób odejście Wendzikowskiej to spore zaskoczenie. Jeszcze większym szokiem są słowa gwiazdy. Prezenterka opublikowała obszerny post w mediach społecznościowych, w którym ujawniła z jakiego powodu zdecydowała się zrezygnować z pracy w TVN-ie.

Ku przerażeniu internautów Wendzikowska wyznała, że w TVN doświadczała mobbingu. Kobieta przytoczyła także szokujące przykłady.

Anna Wendzikowska oskarżyła swoich współpracowników o to, że okłamywali ją odnośnie wyników oglądalności tworzonych przez nią materiałów. „Byłam poniżana, gnębiona, codziennie drżałam o pracę. Nigdy „gwiazda z telewizji”, a ja byłam traktowana, jak dziewczynka z podstawówki, którą co chwilę bije się po łapkach za każde niedociągnięcie. Tak naprawdę byłam w swoim schemacie niewidzialności, niedocenienia, ciągłego udowadniania swojej wartości. Ale o tym później. Kiedy zdjęto z anteny moje wejścia w studio, usłyszałam: „sorry Anka, nie oglądasz się”. Pomyślałam cóż, trudno, chodzi o dobro programu” – opowiedziała 41-latka.

W końcu gwiazda TVN postanowiła zweryfikować powyższe słowa. „Ale coś mnie tknęło i sprawdziłam wyniki oglądalności z ostatnich tygodni. W momencie mojego wyjścia wykres oglądalności pikował w górę. Wtedy usłyszałam, że oglądalność nie jest najważniejsza” – wyjaśniła dziennikarka.

Prezenterka próbowała interweniować u szefostwa

Wendzikowska nie kryła, że wiele razy prosiła o pomoc przełożonych. Zgłaszała, że ma za dużo obowiązków. Jednak nigdy nikt jej nie pomógł. Wręcz przeciwnie była gorzej traktowana niż inni pracownicy.

„Prosiłam o pomoc, żebym nie musiała sama montować materiałów, żebym nie musiała robić tłumaczeń sama. Albo, żebym przynajmniej mogła robić montaż z domu zdalnie. Nie wyrabiałam się ze wszystkim przy dzieciakach. Usłyszałam: nikt tu nie ma specjalnych praw. Ja chyba miałam „specjalne prawa”, ale takie represyjne” – opowiadała gwiazda TVN.

„Jeśli mój materiał nie był gotowy na 48 godzin przed emisją, z nagranym tłumaczeniem, podpisami, to spadał z emisji, a ja nie dostawałam pieniędzy. Dla porównania inni reporterzy kończyli swoje materiały w ostatniej chwili, czasami późno w nocy, tuż przed porannym programem. Czy to mobbing? Teraz wiem, że tak. Takich sytuacji były dziesiątki, jeśli nie setki. To materiał na książkę, a nie na post” – dodała.

Co gorsza prezenterka TVN myślała, że to co ją spotyka, to jej wina. „Wtedy sądziłam, że to, co mi się przytrafia, to moja wina, że jestem zła, nieudolna, trudna, że może, jeśli bardziej się postaram, to wszystko będzie pięknie, a problem zniknie. Nie znikał, było coraz gorzej. Na zewnątrz wyglądało to tak pięknie. „O co ci chodzi? Byłaś na Oscarach”. I tym bardziej czułam, że nie mogę nic powiedzieć. Byłam w błędnym kole” – wyjaśniła.

W swoim wpisie gwiazda TVN ujawniła, że zmagała się z depresją. W pewnym momencie dziennikarka przyznała, że miała myśli samobójczych. „Pamiętam, jak się zastanawiałam czy skok z piątego piętra, na którym mieszkam, załatwi sprawę, czy trzeba jednak wejść wyżej. Wpisałam w Google: „z którego piętra trzeba skoczyć, żeby…” Przeraziło mnie, ile jest w internecie pytań na ten temat. Czuję potworny wstyd, pisząc o tym, ale wiem, że czas dać mu przestrzeń (…)” – podkreśliła.

źródło: Onet

Zobacz również: