Władimir Putin

Określeniami „blamaż”, czy też „kompromitacja” można nazwać sytuację, do której doszło w Naddniestrzu. Władimir Putin musi być bardzo wściekły. To, czego doświadczył rosyjski przywódca, sprawia, że śmieje się z niego niemal cały świat.

Armia Putina jest w złym stanie

Jak dobrze wiemy, Rosja usilnie próbuje wzmocnić swoją armię. Żołnierze, którzy walczą na Ukrainie nie są zmotywowani tak jak należy. Niskie morale, brak żywności i przestarzały sprzęt powodują, że Władimir Putin ma nie lada problem.

Media systematycznie donoszą o kolejnych, ogromnych stratach Rosjan. Według najnowszych danych Zbrojnych Sił Ukrainy, od 24 lutego do 7 kwietnia w trakcie wojny w Ukrainie zginęło już blisko 19 tysięcy rosyjskich żołnierzy.

Równie spore są straty w sprzęcie. W czasie działań wojennych ukraińskie wojsko zniszczyło jak dotąd blisko 700 czołgów, 150 samolotów i 135 helikopterów armii rosyjskiej.

Opisywana sytuacja sprawia, że Moskwa stara się szukać dodatkowych sił. W wielu miejscach ruszyły mniej lub bardziej oficjalne pobory do wojska. Władimir Putin próbuje także zachęcić najemników do pomocy w walce z Ukraińcami.

Prezydent Rosji zaliczył potężną wizerunkową wpadkę

Jeden z portali informacyjnych opisał, jak wyglądała akcja werbunkowa w Naddniestrzu. Trzeba przyznać, że z informacji przekazanych przez dziennikarzy wynika, iż Władimir Putin zaliczył potężną wizerunkową wpadkę. Prezydent Rosji skompromitował się całkowicie.

Otóż rosyjskie władze zakładały, iż w Naddniestrzu uda się zrekrutować 15 tysięcy ochotników. Tymczasem na miejsce werbunku przyszły tylko dwie osoby. Wydaje się, że Putin nie przewidział czegoś takiego w najczarniejszych snach.

Wiadomość o blamażu akcji werbunkowej potwierdził doradca ukraińskiego ministra spraw wewnętrznych Anton Gerashchenko. Polityk podał informację o całkowitym fiasku rekrutacji najemników, którzy mieliby wspomóc działania armi rosyjskiej. Okazuje się, że ochotnicy nie są chętni do walki w imię interesów Władimira Putina w Ukrainie.

Dodajmy, iż Putin wstrzymał się jak na razie z masową mobilizacją wojskową. Natomiast skupił się na werbunku najemników. Co ciekawe, prezydent nie szuka ich na terenie Rosji, ale w Abchazji, Naddniestrzu czy Osetii Południowej. Właśnie w tych miejscach jest teoretycznie łatwiej znaleźć wojskowych, którzy są w stanie poświęcić własne życie.

Warto podkreślić, iż rekrutacja w Naddniestrzu nie powiodła się, pomimo że Putin oferował najemnikom całkiem niezłe pieniądze. Rosja zamierzała przeznaczyć dla jednego wojskowego 100 000 rubli miesięcznie, czyli nieco ponad 1000 dolarów.

Chociaż nie są to małe pieniądze, to i tak zgłosiło się tylko dwóch ochotników zamiast oczekiwanych 15 tysięcy. „Na Ukrainie nikt nie chce umrzeć. Mężczyźni nie zamierzają być mięsem armatnim i ryzykować życia” – podsumowali dziennikarze wspomnianego wcześniej portalu.

źródło: o2.pl

Zobacz również: