Przemysław Czarnek

Samochód wiozący ministra edukacji, Przemysława Czarnka gnał na złamanie karku. Jak donoszą dziennikarze Faktu, samochód z szefem oświaty na pokładzie jechał 180 km/h.

Przemysław Czarnek nic nie robi sobie z przepisów drogowych?

Dopiero co wczoraj media obiegła informacja o nauce zdalnej, którą potwierdził Przemysław Czarnek, a dzisiaj znów minister edukacji błyszczy na okładkach. Tym razem jednak powodu do dumy nie ma.

„Wszędzie go wożą, ma swoją świtę, a kierowca służbowej limuzyny w nosie ma przepisy. Fakt przyłapał polityka i jego kierowcę, gdy ten gnał drogą do Warszawy na złamanie karku 180 km/h!” – czytamy w internetowym wydaniu gazety Fakt.

„Po ministra specjalnie przyjeżdża rządowy samochód. I to nie byle jaki, bo czarny mercedes!” – dodają dziennikarze rzeczonego źródła. Dalej czytamy, że limuzyna z Przemysławem Czarnkiem na fotelu pasażera przekraczała dozwoloną prędkość o kilkdziesiąt kilometrów na godzinę. Inni kierowcy widząc szaleńczy rajd, zjeżdzali w popołuchu na prawy pas, ustępując miejsca czarnemu mercedesowi.

„Trasę z Lublina do Warszawy, którą normalnie pokonuje się w ponad dwie godziny, kierowca, który zachowaniem przypominał funkcjonariusza SOP, przejechał w niecałe 90 minut.” – oburzają się dziennikarze, sugerując, że Przemysław Czarnek i jego kierowca nie sobie nie robią z przepisów ruchu drogowego. Gdyby samochód został zatrzymany przez patrol policji, wówczas czekałby ich wysoki mandat. Tak się jednak nie stało.

Dziennikarze Faktu zastanawiaja się też, na jakiej podstawie Przemysław Czarnek korzysta z ochrony SOP. „Zapytaliśmy samego Czarnka jak i SOP, czy i na jakiej podstawie korzysta on z ochrony? Minister nie odpowiedział, a służba uchyliła się od odpowiedzi.” – czytamy.

źródło: Fakt

Zobacz również: