szczepienia

Setki osób czekały na szczepienie przeciwko koronawirusowi. Do akcji wkroczyła jednak policja, a wszyscy zainteresowani zostali odprawieni… z kwitkiem. Wiemy dlaczego tak.

Zamieszanie w punkcie szczepień. W akcji policja

Cała sytuacja miała miejsce w Niemczech, a opisał ją dziennik Bild. Skrupulatnie przyjrzał się też jej portal Wirtualna Polska. Punkt szczepień zlokalizowano na niemieckim lotnisku w Lubece. Co było powodem przerwania akcji szczepień? Znamy już wszystkie szczegóły.

„Szczepionka, którą przyjęło tam ok. 50 osób, nie została zatwierdzona do użytku. Opracował ją niemiecki lekarz prof. Winfried Stoecker.” – czytamy w portalu Wirtualna Polska, który cytuje ustalenia niemieckiego Bilda.

„Chętnych do przyjęcia eksperymentalnego preparatu było wielu: kolejka w sali odpraw liczyła ok. 150 osób, przed wejściem do budynku czekało kolejnych 80 osób i wciąż przybywały kolejne.” – czytamy dalej.

Wszystko szło więc, jak po maśle, dopóki do akcji nie wkroczyła policja. „Policjanci zabezpieczyli strzykawki i preparat używany do iniekcji. Zabrali także listy szczepień oraz spisali dane osobowe osób obecnych na miejscu.” – czytamy w najnowszych ustaleniach.

Dochodzenie w tej sprawie wszczęła już niemiecka prokuratura. Jak nieoficjalnie ustalił Bild, postępowanie toczone jest w sprawie kilku osób, które są zamieszane w stworzenie tego nielegalnego procederu.

Znamy też szczegóły na temat nielegalnej szczepionki. „74-letni lekarz twierdzi, że w 2020 roku opracował szczepionkę przeciw COVID-19, którą przetestował na sobie i swoich bliskich. Wykorzystuje do niej – jak twierdzi – białko kolca koronawirusa. To samo, które pozwala koronawirusowi dostawać się do ludzkich komórek i namnażać w nim, powodując COVID-19.” – donosi Wirtualna Polska, powołując się na ustalenia Bilda.

źródło: Wirtualna Polska, Bild

Zobacz również: