Na Szewskiej w Krakowie, mimo lockdownu, wciąż można udać się do klubu. źródło: fot. Konrad Kozłowski/Gazeta Krakowska

Kraków: przy słynnej ulicy Szewskiej wciąż działa jeden z lokali i radzi sobie całkiem dobrze. Lokal o nazwie Mr. Black Coctail Bar działa nieprzerwanie już od minimum 1,5 miesiąca, zaś właściciel ani myśli go zamykać.

„Odpowiedź na pytanie, które wielu z was zadaje? Tak, pozostajemy otwarci” – czytamy na oficjalnej stronie na Facebooku lokalu. Mr. Black oferuje rezerwacje w piątkowe i sobotnie wieczory. W dni powszednie zaś do lokalu można swobodnie wejść zachowując oczywiste zasady sanitarne. Jak informuje Gazeta Krakowska lokal ma wzięcie.

[irp]

Kraków: bar Mr. Black ma problem?

GW podaje, iż lokal wciąż działa pomimo prowadzonych przez I Komisariat Policji w Krakowie postępowań. Ich podstawą mają być „sprowadzenie niebezpieczeństwa epidemiologicznego” o raz zakłócanie ciszy nocnej.

GW rozmawiało w tej sprawie z krakowską policją. Ci przyznali, iż lokal był kontrolowany zarówno w lutym, jak i w marcu. Wówczas funkcjonariusze mięli stwierdzić brak stosowania się do reżimu sanitarnego. KMP w Krakowie poinformowała o tym Prokuraturę Rejonową Kraków Śródmieście.

[irp]

Właściciel lokalu zapewnia, że działa legalnie

GK skontaktowała się z właścicielem lokalu na Szewskiej. Ten bez ogródek odpowiedział, iż bar jest otwarty zupełnie legalnie. Dodał również, iż nie brakuje wizyt policji, do tej pory jednak żadnego mandatu nie otrzymali. Mów jednak o protokole sanepidu. Mimo to stwierdza jednoznacznie: „to nie oni są sądem. To nie sanepid może zdecydować czy działamy legalnie czy nie”.

Działamy całkowicie legalnie. Policja była u nas 8 razy, a trzy razy wraz z Sanepidem. Jeśli byłoby to nielegalne, to przecież od razu by nas zamknięto. To zarządzenia rządu są nielegalne, nie mają podstawy prawnej w ustawie czy konstytucji. Już wiele osób czy firm wygrało w sądzie w podobnych sprawach” – mówi właściciel.

Policja do nas przychodzi może częściej, bo mamy sąsiada, który na nas donosi. Co ciekawe, były trzy tygodnie, w których nikt nas nie zgłosił na policję, więc policja ani razu nie przyszła. Mają mój numer, adres, adres mailowy – nie kontaktowali się, bo wiedzą, że nie łamię przepisów” – skwitował na koniec rozmowy z dziennikarzem GK.

źródło: Gazeta Krakowska

[irp]

Zobacz również: