

W piątek zatrzymano 3 mężczyzn zamieszanych w sprzedaż tysięcy podrabianych maseczek. Detektyw Krzysztof Rutkowski wraz z warszawską policją ujęli handlarzy na gorącym uczynku, tym samym demaskując „maseczkowy przekręt”. O cho dokładnie chodzi? Śpieszymy wytłumaczyć.
Kolejny sukces na koncie Krzysztofa Rutkowskiego? Po aferze z mamą Madzi z Sosnowca sprzed kilku lat, dzięki której Rutkowski stał się popularny, robiło się o detektywie coraz ciszej. Sporadycznie pojawiał się jego temat chociażby przy okazji tego, że niedawno wziął ślub. Teraz jednak trafił się nieco poważniejszy temat, dzięki któremu Rutkowski ponownie trafił na nagłówki.
[irp]
Krzysztof Rutkowski złapał handlarzy na gorącym
Ale od początku. Jak donoszą media zaczęło się od tego, iż buro detektywa odwiedził pan Filip – wspólnik polskiej firmy Opharm zajmującej się produkcją maseczek. Oryginalne maseczki posiadają swój certyfikat, który ma gwarantować spełnianie norm gwarantujących konsumentom skuteczność. Przedsiębiorca zwrócił się do Rutkowskiego o pomoc przy schwytaniu handlarzy. Detektyw od razu zwrócił się ze sprawą do policji.
W ubiegły piątek ok. 10.00 pod magazynami firmy pojawiło się trzech mężczyzn zamieszanych w handel. Na miejscu pojawiła się również ciężarówka z kartonami pełnymi maseczek. Rutkowski z policją schwytali handlarzy na gorącym uczynku. Niebawem mężczyźni usłyszą zarzuty.
Jak się później okazało w katonach było około 17 tysięcy sztuk. Certyfikowana maseczka to koszt złotówki i 60 groszy. Handlarze sprzedawali je o złotówce za sztukę maseczki wykonanej jednak z cieńszego materiału.
[irp]