Miał gasić pożary, tymczasem sam je wywoływał. Oto bulwersująca historia strażaka podpalacza, który z zemsty zlecał podpalenia samochodów w Dzierżoniowie.
Strażak chciał się zemścić na kolegach z pracy
W czerwcu i lipcu tego roku na terenie Dzierżoniowa doszło do podpaleń dwóch aut. Ustalenia miejscowej policji i prokuratury były dość szokujące. Okazało się bowiem, iż za pożarami stał strażak.
Krzysztof B., bo o nim mowa, pracował w Jednostce Ratowniczo-Gaśniczej w Świdnicy. Wiele wskazuje na to, iż podejrzany zlecił znajomemu podłożenie ognia pod dwa samochody. „Strażak miał poinstruować mężczyznę, jak doprowadzić do podpalenia, aby auta na pewno poszły z dymem. Podpalacz postąpił zgodnie z jego instrukcjami” – tłumaczył Emil Wojtyra, zastępca prokuratora rejonowego w Dzierżoniowie.
Równie bulwersujący jest powód dla którego Krzysztof B. zlecił podpalenia. Otóż sprawca pozostawał w konflikcie ze strażakami z Dzierżoniowa, którzy skierowali przeciwko niemu do sądu pozew o zniesławienie. Niszcząc ich auta chciał się po prostu zemścić. „Mężczyzna zaznajomił się ze znanymi nam opryszkami z Dzierżoniowa. Jednego z nich nakłonił do tego, żeby podpalił dwa samochody należące do dwóch znajomych strażaków, wskazując o jakie samochody chodzi i gdzie są ustawione. Za podpalenie każdego z nich zapłacił po 500 złotych” – opowiadał dzierżoniowski prokurator.
Krzysztof B. trafił za kraty. Prokuratura, przy aprobacie sądu, zastosowała wobec mężczyzny tymczasowy areszt. W związku z tym, sprawca od 14 września znajduje się w więzieniu. Podejrzany usłyszał już zarzut nakłaniania do zniszczenia mienia poprzez podpalenie.
Oczywiście areszt to nie jedyne konsekwencje jakie poniesie Krzysztof B. Pracujący od trzech miesięcy w Komendzie Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Świdnicy, B. raczej na pewno zostanie wydalony ze służby. Jak na razie jego przełożeni czekają na oficjalne pismo dotyczące zatrzymania. Dopiero wówczas, będą mogli podjąć konkretne działania.
Źródło: swidnica24.pl
