fot. Policja

24-letni Mateusz K. zgwałcił i więził 9-letnią dziewczynkę. Usłyszał zarzuty, ale do ukarania go niezbędna była opinia psychologów. Teraz biegli zabrali głos.

Tragedią, do której doszło w Gorzowie Wielkopolskim, żyły media w całym kraju. Mężczyzna miał już wcześniej zarzuty pedofilskie, ale nie został skazany. Potem doszło do kolejnego dramatu.

Do zbadania mężczyzny skierowano psychiatrów, psychologa i seksuologa. – Z wydanej teraz przez nich opinii wynika, że Mateusz K. miał ograniczoną poczytalność w chwili popełnienia przestępstwa. To oznacza, że będzie mógł odpowiadać przed sądem. Miał zdolność rozpoznawania swoich czynów, ale nie potrafił pokierować swoim zachowaniem – mówi tvn24.pl Roman Witkowski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Gorzowie Wielkopolskim.

Witkowski podkreśla, że opinia biegłych jest jednoznaczna, dlatego nie ma potrzeby powtarzania badań. W związku z tym, prokuratura skieruje najpewniej do sądu akt oskarżenia.

Przypomnijmy, że Mateusz K. przez 5 lat przebywał na obserwacji w zamkniętym ośrodku psychiatrycznym. Zespół lekarzy uznał jednak w 2018 roku, że można go wypuścić na wolność. 17 maja 2019 r. Sąd Rejonowy w Gliwicach zdecydował, że kurator powinien sprawdzić sytuację 24-latka. Nie zdążył, bo 2 dni później doszło do dramatu.

Ledwie żywą 9-latkę znaleziono w niedzielę 19 maja zamkniętą w wersalce. Miała związane ręce i zakneblowane usta. W ciężkim stanie trafiła do szpitala. Była gwałcona. Jej oprawcą okazał się 24-letni przyjaciel rodziny, pod którego opieką dziewczynka miała spędzić sobotę. Gdy nie wróciła na noc, 34-letnia matka usłyszała od kolegi, że dziecko mu uciekło.

W tę wersję nie uwierzył 14-letni brat dziewczynki i jego starszy kolega. Sami udali się pod drzwi mieszkania Mateusza K. Wówczas to usłyszeli dobiegający ze środka stłumiony głos. Nikt nie otwierał, więc wezwali policję. Dziewczynkę uratowano i przekazano lekarzom. Z kolei policjanci ruszyli na poszukiwania 24-latka. Tuż po godzinie pierwszej w nocy został on zatrzymany na gorzowskim Zawarciu.

– Mateusza znaliśmy dwa lata i nie wiedzieliśmy o jego przeszłości. Nie wiedzieliśmy o tym, że był w zakładzie psychiatrycznym. Człowiek nie ma przecież wypisane na twarzy, co kiedyś zrobił – mówiła matka dziewczynki.

Źródło: tvn24.pl, wp.pl

Zobacz również: