Czy w komendzie policji w Brodnicy działał seryjny gwałciciel? Z zarzutów postawionych byłemu już funkcjonariuszowi tej jednostki wynika, że tak. Miał krzywdzić kobiety zatrzymywane „na dołku”.

 Kilka miesięcy temu  pisaliśmy o Krzysztofie G. byłym już policjancie z Brodnicy z 16-letnim stażem w służbie. Był profosem, czyli odpowiadał za zatrzymanych. Zajmował się dokumentacją i miał dbać również o ich bezpieczeństwo.

Dyskrecja i wsparcie

W jeden z listopadowych weekendów 2017 roku na dołek trafiła młoda kobieta. Była świadkiem w toczącym się procesie dotyczącym przestępczości narkotykowej. Nie stawiała się do sądu na przesłuchanie. W związku z tym wydano nakaz jej doprowadzenia i dlatego znalazła się w tak zwanym policyjnym dołku brodnickiej policji, aby później zostać przetransportowaną w policyjnej asyście do sądu.

Gdy stanęła za barierką dla świadków, skład orzekający przeżył szok. Zamiast składać zeznania, swoją wypowiedź zaczęła od złożenia zawiadomienia o gwałcie, którego miała być ofiarą.

Według zeznań kobiety, jego sprawcą miał być właśnie Krzysztof G. Oprócz jej zeznań, jednym z dowodów winy tego mężczyzny był zapis z monitoringu. Profos zostawił uchylone drzwi na korytarz, w którym jest monitoring. Kamera nagrała grę cieni, która świadczyła o przemocy Krzysztof G. został tymczasowo aresztowany i natychmiast wyrzucony dyscyplinarnie z policji.

W Sądzie Rejonowym w Brodnicy toczy się teraz proces przeciwko niemu. Tymczasem w połowie stycznia tego roku gruchnęła kolejna bomba. Brodnicka prokuratura ogłosiła, ze poszukuje kobiet, które mogły być kolejnymi ofiarami tego samego byłego policjanta. Prosi je o kontakt ze śledczymi i zapewnia dyskrecję oraz wsparcie.

Podobne scenariusze

Co spowodowało, że organy ścigania zdecydowały się na taki apel. Pewnie to, że 11 stycznia Krzysztof G., który został już zwolniony z aresztu i odpowiadał przed sądem z tak zwanej wolnej stopy, został znowu zatrzymany i usłyszał kolejne zarzuty gwałtów i napastowania seksualnego w brodnickiej komendzie. Oprócz jednej sytuacji, krzywdzonymi kobietami były także te osadzone w izbie zatrzymań.

Jak dowodzi prokuratura, do wszystkich przestępstw miało dojść w 2017 roku. Według śledczych 16 stycznia w Komendzie Powiatowej Policji w Brodnicy, Krzysztof G. zmusił jedną z zatrzymanych do seksu oralnego. 22 lipca 2017 roku Krzysztof G. przemocą i podstępem doprowadził do seksu inną zatrzymaną kobietę. Tym razem w toalecie komendy.

– Nadużył zależności służbowej, przekroczył uprawnienia i doprowadził do obcowania płciowego. Za czyn ten grozi  mu do 12 lat więzienia – mówi Andrzej Kukawski, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Toruniu.

13 listopada 2017 roku mężczyzna w identycznych okolicznościach miał skrzywdzić kolejną zatrzymaną kobietę. Tym razem jednak nie doszło do współżycia, ale do molestowania.

– Używając przemocy wkładał kobiecie ręce pod odzież i dotykał jej miejsc intymnych. Tym samym, znów wykorzystując położenie ofiary, wymusił na niej poddanie się tak zwanym innym czynnościom seksualnym – opisuje prokurator Andrzej Kukawski.

Czwarty z nowych zarzutów dotyczy próby gwałtu kobiety w jej mieszkaniu. Krzysztof G. miał udać się do pokrzywdzonej, by udzielić jej porady prawnej.

– Próbował ją zgwałcić. Nie doszło do tego tylko dlatego, że nagle zadzwonił telefon policjanta i kobiecie udało się wyswobodzić – zaznacza prokurator Kukawski.

Śledczy, w związku z postawieniem nowych zarzutów, złożyli w sądzie wniosek o tymczasowe aresztowanie Krzysztofa G. Argumentowali to wagą zarzutów, zagrożeniem wysoką karą oraz obawą matactwa, czyli próby wpływania na świadków przestępstw. Sąd jednak nie zdecydował się na kolejne tymczasowe aresztowanie byłego policjanta.

Jakie będą więc dalsze losy Krzysztofa G? Najpierw zakończy się trwający już przeciw niemu jeden proces. Potem, gdy prokuratura skieruje do sądu kolejny akt oskarżenia przeciwko niemu z nowymi zarzutami, znów zasiądzie na ławie oskarżonych. Z poprzednim się nie zgadzał. Z tymi zapewne również.

Waldemar Piórkowski

Zobacz również: