

Analiza śladów krwawych, to dyscyplina kryminalistyki, dzięki której na podstawie wyglądu, wielkości oraz lokalizacji śladów krwi, można dokonać rekonstrukcji zdarzenia. Kacper Choromański jest pierwszym Polakiem zarejestrowanym w międzynarodowym stowarzyszeniu zrzeszającym analityków śladów krwawych – IABPA (International Association of Bloodstain Pattern Analysts). Jest też jedynym analitykiem śladów krwawych w Polsce, certyfikowanym trzema (wszystkimi) poziomami międzynarodowych szkoleń. Staż odbywał w James & Associates Forensic Consultants, Inc. jako asystent międzynarodowego eksperta BPA James H Stuart’a. O swojej pracy opowiada Marcie Bilskiej.
Oglądał Pan wszystkie sezony telewizyjnego serialu „Dexter”?
Wydaje mi się, że widziałem całą produkcję, jednak jedynie pierwsze dwa sezony mocno skupiły moją uwagę. Po nich zacząłem zajmować się analizą śladów krwawych z bardziej praktycznego i naukowego punktu widzenia, i nie mogłem poświęcić już aż tyle czasu na śledzenie losów bohatera. Obecnie uważam, że serial jest ciekawy, jednak mocno odbiega od realiów.
Jakie najczęściej błędy popełniają twórcy tego typu seriali i filmów kryminalnych? Czego nie jest w stanie wychwycić zwykły widz, a dostrzega to specjalista?
Według mnie zarówno analityk śladów krwawych, jak i policjant z prokuratorem, zauważają pewne powtarzające się schematy w tego typu produkcjach. Krótkie śledztwa, szybkie i zawsze wskazujące „winnego” wyniki badań, nieograniczone bazy danych… to można mnożyć. Dodatkowo, osoby mające podstawowe pojęcie o analizie śladów krwawych, zauważają, że bohater serialu bardzo często nadinterpretuje ujawnione ślady. W praktyce częściej stwierdzam, jakie zdarzenie nie miało prawa wystąpić przy danym rozkładzie śladów, niż odtworzyć z wielką precyzją sytuację. Nadinterpretacja jest szczególnie często spotykana w przypadku osób zaczynających swoją karierę analityków śladów krwawych. Bardzo często chcą się popisać świeżo uzyskaną wiedzą lub nowoczesną technologią. Praktyka jednak jednoznacznie wskazuje, że jedynie chłodna i skrupulatna analiza może dać pozytywne wyniki dla śledztwa.
Co, oprócz typu narzędzia zbrodni i ilości ran, jest w stanie wyczytać ze śladów krwi analityk? Może określić np. czy napastnik był prawo, czy leworęczny?
Wbrew powszechnej opinii, ze śladów krwawych nie można „wyczytać” narzędzia oraz ilości ran. Z formalnego punktu widzenia, kategoryczne wskazanie broni może być dokonane przez biegłego z zakresu mechanoskopii, a ilość ran przez medyka sądowego. Określeniem pasującym do pracy, którą wykonuję, jest czerpać wnioski z przeprowadzonej analizy śladów krwawych i dokonywać rekonstrukcji zdarzenia na ich podstawie. Proszę mi wierzyć, ale ja niczego nie czytam z krwi. Wracając jednak do pytania. Na podstawie wyglądu, wzajemnego rozmieszczenia, wielkości i lokalizacji śladów krwawych, można wywnioskować pozycję ofiary w momencie, gdy powstał rozprysk uderzeniowy, w jakim kierunku był dokonywany zamach narzędziem, czy w bezpośredniej odległości od rozprysku znajdowała się dana osoba. Kwestia ręczności jest kwestią sporną. W literaturze amerykańskiej utrzymuje się twierdzenie, że tego typu wniosek może być wyprowadzony, jednak coraz częściej pojawiają się opinie sprzeczne. Ja należę do tej drugiej grupy osób. Skoro, pokrytą krwią bronią machano w danym kierunku i pozostawiła ona specyficzne ślady, wskazujące jaki był ruch tego obiektu, to oznacza to, że obiekt poruszał się w danym kierunku, albo że osoba machająca przedmiotem ma pewną cechę? Czy osoba praworęczna, trzymająca oburącz kij bejsbolowy, będzie dokonywała zamachów inaczej niż osoba leworęczna, trzymająca kij w ten sposób? Czy osoba praworęczna może zadać ciosy lewą ręką? Te pytania, jak widać stawiają pod dużym znakiem zapytania tezę wałkowaną przez długi czas w literaturze, dotyczącą kategorycznego stwierdzenia o lewo i praworęczności. Oczywiście sytuacje i zdarzenia są różne, jednak ja udzielając odpowiedzi na pytanie organu procesowego w tej kwestii, mógłbym odpowiedzieć co najwyżej w sposób następujący: napastnik dokonywał zamachu bronią prawą ręką i wytłumaczyłbym, jakie ślady na to wskazują i dlaczego. Stwierdzenie ręczności jest poza zasięgiem analizy.
Załóżmy, że wchodzi Pan do pomieszczenia, gdzie doszło do zdarzenia. Nie ma ciała, natomiast jest krew. Od czego zaczyna Pan pracę, a na czym kończy?
Jak każda osoba pracująca w tego typu miejscu, muszę mieć plan działania. Kształtuje się on wraz z doświadczeniem i kolejnymi przeprowadzonymi oględzinami i przerobionymi sprawami, zarówno w praktyce, jak i w trakcie uczenia się. W moim przypadku jest to ponad 200 spraw dotyczących wszystkich rodzajów śmierci, tj. wypadków, przyczyn naturalnych, zabójstw i wreszcie samobójstw. Sprawą kluczową w pracy na miejscu zdarzenia jest znajomość hierarchii. Proszę pamiętać, że ja jako biegły sądowy jestem jedynie pomocą w działaniach policyjnych lub prokuratorskich. Praktyka wskazuje, że oględziny miejsca zdarzenia to praca grupowa, łącząca w sobie przede wszystkim komunikację, która tutaj jest najważniejsza. Bardzo często bywa tak, że po wezwaniu przez telefon na miejsce, kontynuuję rozmowę z prokuratorem i omawiane są taktyki oględzin oraz dalsze ruchy, np. kolejność zabezpieczenia dowodów, przeprowadzenie innych czynności itp. Dobry analityk musi rozumieć pracę organów ścigania, musi mieć prócz swojej specjalistycznej wiedzy również podstawową znajomość taktyki kryminalistycznej i procesu karnego. Na moją pracę składa się olbrzymia liczba procesów i zadań. Najogólniej mówiąc, należy przede wszystkim wykonać poprawne technicznie zdjęcia, bez których żadna sprawa się nie obroni. W trakcie oględzin robione są dodatkowo szkice oraz obowiązkowy protokół oględzin miejsca zdarzenia. Czasami również dokonuje się obliczenia i wstępne wizualizacje miejsca, gdzie było źródło rozprysku, tzn. gdzie w przestrzeni była rana, z której rozprysła się krew. To pozwala ustalić pozycję ofiary w chwili zadania ciosu. Po etapie biernym, gdy zabezpieczane są ślady i miejsce, tak jak zostało ono zastane, następuje etap czynny czyli „zaglądanie w zakamarki”. Tutaj też prowadzę intensywną pracę, ponieważ muszę zaglądać w miejsca, gdzie raczej się nie zagląda. Przestawiam meble, otwieram drzwi i okna. Sprawdzam miejsca, na których mogłaby być krew, ale na pierwszy rzut oka nie jest widoczna. Cały czas wszystko fotografując. Na tym moja praca się nie kończy. Uczestniczę w oględzinach przedmiotów pod kątem badań biologicznych. Zabezpieczam fotograficznie ujawnione w laboratorium ślady, bardzo często pomagam osobom z laboratorium w szukaniu tych śladów. Często się zdarza, że są ślady, które nawet sprawne oko może pominąć. Jednak dopiero praca grupowa w laboratorium, pozwala wyłapać ich więcej. Po tym wracam do biura i sporządzam opinię, bazując na aktach sprawy dostarczonych przez prokuraturę lub materiałach, które zebrano z moją pomocą. Doświadczony analityk śladów krwawych może zacząć pracować nad sprawą praktycznie w każdej chwili jej trwania, nawet w trakcie procesu sądowego. Do pracy potrzebne są zdjęcia i protokoły oględzin. Jednak, aby śledztwo było przeprowadzone podręcznikowo pod kątem śladów krwawych, mój udział w pracy nad sprawą, faktycznie zaczyna się już w pierwszych minutach trwania śledztwa i kończy się przed finałem.
Jako jedyny Polak jest pan członkiem Międzynarodowego Stowarzyszenia Zrzeszającego Analityków Śladów Krwawych. Jaka była pana droga do zawodowego sukcesu?
Należy uściślić. Jestem jedynym Polakiem posiadającym status stałego członka stowarzyszenia i z tego co mi wiadomo pierwszym, który dołączył do organizacji. Oprócz mnie są przynajmniej dwie osoby, jednak mają one o wiele krótszy staż i są one na ograniczonych prawach. Droga zawodowa wyglądała tak, jak w większości przypadków. Polegała przede wszystkim na ogromnej pracy i poświęceniu dla dziedziny analizy śladów krwawych. Z czasem każda pracowita osoba jest doceniona.
Chciałabym, aby opowiedział pan przynajmniej dwie najciekawsze sprawy, przy których miał pan okazję pracować. Takie, gdzie nawet pana coś zaskoczyło, lub gdzie poprzez analizę śladów krwi udało się obalić jakąś tezę?
Może Panią zaskoczę, ale nie mam swoich „najciekawszych” spraw. Każda jest dla mnie ważna, każda jest ciekawa i każda jest inna. Każda sprawa mnie w jakimś stopniu zaskakuje, ale raczej pod kątem ściśle naukowym. Nigdy nie znam rozwiązania i wyników analizy przed zapoznaniem się ze sprawą. To mozolna praca daje wynik, który zaskakuje w stopniu większym lub mniejszym. Bywało tak, że podejmowałem się sporządzenia opinii, gdzie daną sprawę pod różnym kątem analizowało dużo osób i większość z nich miało na ten temat odmienne zdanie, niż końcowe wyniki analizy. Prawdziwy kunszt pracy analityka polega na zbieraniu informacji przetwarzaniu ich i przedstawianiu logicznego wyniku, który jest wytłumaczalny dla innych. Wielokrotnie czytałem opinie na mój temat jako biegłego w sprawach trudnych, gdzie przez internautów byłem wyzywany od debili. Problem jednak stanowi to, że ja mogłem zapoznać się z materiałem, który dla nich był nieznany. Ja posiadałem o wiele więcej informacji dotyczących sprawy niż to, co było przedstawione w mediach. Jestem jednak pewien, że gdyby osoby zainteresowane zapoznały się z materiałem i moją opinią, przyznałyby mi rację. Dokładnie tak samo, jak w przypadku wielu policjantów i prokuratorów.
Co do drugiej części pytania. Bardzo często zdarza się, że w sprawie jest możliwych kilka różnych przebiegów zdarzenia kryminalnego. Dzięki analizie śladów krwawych, można część z wersji wykluczyć, ponieważ nie są zgodne z wynikami analizy. I podając przykład: są trzy wersje zdarzenia: 1. ofiara leżała, kiedy otrzymała ciosy, 2. ofiara stała, kiedy otrzymała ciosy, 3. ofiara otrzymała ciosy, stojąc; a potem pluła krwią i charczała, leżąc. Na ścianie widoczne są dwa rozpryski na różnych wysokościach, ofiara ma dwie rany twarzy, znajdujące się obok siebie. Dodatkowo jest kałuża wskazująca na to, że krew wylewała się dalej z rany, gdy ofiara leżała. Co można wywnioskować z tych śladów? Najprościej rzecz ujmując, można wykreślić pierwszą wersję, ponieważ jeden z rozprysków na ścianie znajduje się w miejscu, gdzie byłaby rana, gdyby ofiara stała. Oczywiście w praktyce tego typu rozważania są o wiele bardziej skomplikowane, wnikliwe i szczegółowe, jednak taki przykład pokazuje chyba dobrze naturę przygotowywanych przeze mnie analiz.
Jaka powierzchnia jest najbardziej przyjazna analitykowi? Dywan, szkło, tkanina, drewno? Podłoże twarde czy miękkie? Jaka jest różnica w zabezpieczaniu takich śladów, w zależności od miejsca, gdzie się znajdują?
Najlepiej widoczne są ślady krwi na gładkiej jasnej powierzchni, takiej jak ściana lub białe meble. Twardość powierzchni ma raczej drugorzędne znaczenie. Najważniejsze, czy powierzchnia jest hydrofobowa, czy hydrofilowa. Jeżeli Pani wyleje kroplę krwi lub innej cieczy na chłonne drewno, nieprzepuszczalny plastik i bardzo chłonny jeans, to różnice w wyglądzie śladów będą zauważalne. Różnice będą polegać na wielkości i kształcie śladów, czyli na kluczowych ich cechach. Bardzo często zdarza się, że nie jest możliwe wyciągnięcie wniosków z analizy śladów z tego typu powierzchni, ponieważ może to prowadzić do nadinterpretacji, która była omawiana wcześniej. Wbrew pozorom, analityk ma często bardzo ograniczone możliwości. Nie jest mu znana objętość kropli oraz wysokość z jakiej spadła, a w wielu przypadkach nie można tych informacji wyliczyć, bazując na wyglądzie śladów.
Jak wygląda plama krwi po ciosie siekierą, a jak powstała na skutek rany postrzałowej? Czy na podstawie kształtu plamy łatwo jest określić narzędzie zbrodni?
Na podstawie śladów krwawych, nie można kategorycznie wskazać narzędzia. Można jedynie wskazać mechanizm danego śladu, tzn. czy dany układ plam stanowi rozprysk uderzeniowy, czy rozprysk wylotowy lub wlotowy (uderzeniowy od siekiery wlotowy lub wylotowy od postrzału). Rozpryski uderzeniowe mają rozmiary do około 1 cm i mogą być zarówno okrągłe, jak i podłużne (w zależności od kąta padania na powierzchnie). Ich kluczową cechą jest wzajemne rozmieszczenie, tzn. formują się w stożek. Występują na powierzchniach przy rozprysku, czyli np. na podłodze, ścianie. Znajdowane są również na samej ofierze, narzędziu i napastniku. Rozpryski z ran postrzałowych, dzielą się na dwa rodzaje: z rany wlotowej i wylotowej. Wielkość rozprysków może się różnić od tych uderzeniowych, tzn. są one mniejsze, drobniejsze. Mogą mieć wielkość nawet mniej niż 0,1 milimetra, jednak nie jest to główny wyznacznik. Są jeszcze liczne cechy, które różnią te typy śladów od innych.
O czym najczęściej zapominają sprawcy, chcąc zatrzeć ślady?
Zapominają o najbardziej oczywistej rzeczy. To znaczy o tym, że zacieranie śladów również pozostawia ślad…
Jakie jest Pana największe marzenie, związane z tym, czym się pan zajmuje?
Nie mam marzeń zawodowych. Mam jedynie plany i pewnego rodzaju nadzieję. Nadzieję na to, że analiza śladów krwawych będzie używana w procesie polskim coraz częściej, oraz że będą do niej zatrudniani biegli, posiadający międzynarodowe szkolenia i ogromną wiedzę.