

Około 1,5 miliona złotych zniknęło w lutym z kont mieszkańców Husowa i okolic (woj. podkarpackie). Okazało się, że pieniądze podjęła kasjerka. Kobieta zrobiła to jednak nie dla własnej korzyści, a po to, by pomóc chorej na raka znajomej. Gdy sprawa wyszła na jaw pracownica banku powiesiła się.
Poszkodowanych jest 77 klientów Banku Spółdzielczego na łączną kwotę 1,39 mln zł. Zdaniem śledczych przestępczy proceder trwał od 2007 roku. Istnieje prawdopodobieństwo, że uczestniczyły w nim inne osoby, ale na razie nie znaleziono dowodów potwierdzających tę tezę.
– Nikt nie został zatrzymany w tej sprawie – tłumaczy badający malwersację prokurator Krzysztof Ciechanowski.
Okazało się, że kasjerka transferowała pieniądze za granicę. Nie odkładała ich jednak na spokojną starość. Wysyłała je do swojego byłego szefa, którego żona zachorowała na raka. Właśnie były przełożony poprosił kasjerkę o pomoc, a ta nie potrafiła mu odmówić. Zapewniał, że wszystko odda, ale zmarł nim oddał dług, podobnie jak jego chora żona.
Gdy sprawa malwersacji wyszła na jaw, na początku lutego kasjerka popełniła samobójstwo. Dzień po przejściu na emeryturę powiesiła się w przydomowej stodole.
Bank Spółdzielczy wypłacił już 570 tys. zł prawie połowie klientów, którzy stracili pieniądze. Pozostali poszkodowani odzyskają je, gdy udowodnią, że dokonywali wpłat. Jeszcze nie wiadomo, co będzie z klientami, którzy nie mają żadnych pokwitowań.
Źródło: tvp.info