Nawet dwa lata więzienia grożą nauczycielce, która wtrąciła się w kłótnię dwóch pierwszoklasistek i wymierzyła obu klapsa – informuje „Gazeta Polska Codziennie”. 49-letnia Dorota T. ze szkoły podstawowej w Łapach (woj. podlaskie) odpowiada za naruszenie nietykalności cielesnej dzieci.
Do incydentu doszło w lutym. Według aktu oskarżenia Prokuratury Rejonowej w Białymstoku nauczycielka ze Szkoły Podstawowej nr 2 uderzyła dziewczynki z I klasy podstawówki w pośladki.
Dorota T. broniła się, że dotknęła dzieci w żartach. Miało to rozwiązać konflikt między nimi. Dziewczynki wcześniej pokłóciły się i pobiły.
Zawiadomienie złożyła jedna z matek, która nie była świadkiem zajścia. Jej zdaniem córka po powrocie ze szkoły płakała z powodu kłótni z koleżanką. Kobieta zadzwoniła do nauczycielki, by dowiedzieć się czegoś więcej, od niej dowiedziała się o sytuacji. Zbulwersowana złożyła pozew o naruszenie nietykalności cielesnej dziewczynek.
Przy interwencji nauczycielki obecna była matka jednej z dziewczynek, która nie zauważyła niczego niepokojącego.
– Nie uważam, by było to naruszenie nietykalności fizycznej mojej córki. Było to zwykłe dotknięcie w żartach dla rozluźnienia atmosfery – zeznała przed sądem.
Dziennik wskazuje, że na zachowaniem dziewczynek wpływ mogły mieć animozje między matkami, które spotkały się już na rozprawie o wzajemne pobicie.
Jak ocenia Marek Konopczyński, profesor nauk społecznych z uniwersytetu w Białymstoku, gdyby matki nie były skonfliktowane, sprawa nie trafiłaby do sądu.
– Podłożem sprawy jest matczyny spór. Na miejscu prokuratury wziąłbym ten kontekst pod uwagę – skomentował pedagog
Zdaniem eksperta interwencja nauczycielki nie była niczym karygodnym. – Nauczycielka interweniowała w sprawie konfliktu dzieci. Nie chodziło o bicie i przemoc, ale odciągnięcie dziewczynek od siebie. Jeśli była dobra wola, a dzieci nie mają siniaków, interwencję należy ocenić jako prawidłową – zaznaczył prof. Konopczyński.
źródło: „Gazeta Polska Codziennie”