Ponad 55 tys. zł łapówek miał przyjąć bydgoski policjant od zaprzyjaźnionej firmy detektywistycznej za sprawdzanie osób w bazach teleinformatycznych, do których ma dostęp policja. Smaczku całej sprawie dodaje fakt, że pracował m.in. w Wydziale do Walki z Korupcją KWP w Bydgoszczy. W ciągu niespełna czterech lat funkcjonariusz miał ustalić dla firm detektywistycznych dane prawie 400 osób

Wraz z Krzysztofem M. w ławach oskarżonych zasiądzie jeszcze 10 osób, związanych głównie z branżą detektywistyczną. Wśród nich jest małżeństwo Justyna Z-K. i Piotr K., którym zarzuca się zorganizowanie nielegalnego procederu pozyskiwania informacji z baz danych takich jak KSIP, PESEL, CEPiK, REGON.

Z tzw. ustaleniówek korzystali zarówno prywatni detektywi, jak i firmy zajmujące się windykacja długów. Co ciekawe, początkowo za jeden „rekord”, czyli ustalenie danych jednej osoby państwo K. płaciło „swojemu” policjantowi 20 zł. Ten uznał jednak, że to za mało i stanęło na 50 zł od sprawdzenia.

W 2011 roku Justyna Z-K. zarejestrowała w Toruniu firmę I., która zajmowała się świadczeniem usług detektywistycznych. Licencję prywatnego detektywa miał jej mąż Piotr K. Początkowo ich wspólna działalność nie była szczególnie dochodowa. To się zmieniło gdy na początku 2012 roku pani Justyna za pośrednictwem swojej kuzynki poznała Krzysztofa M., funkcjonariusza Komendy Wojewódzkiej Policji z Bydgoszczy.

Kobieta miała zaproponować policjantowi współpracę. Przede wszystkim chciała, aby M. znajdował dla niej aktualne adresy osób znajdujących się w kręgu zainteresowań jej firmy. – Podejrzani ustalili, że potrzebne dane będą przesyłane mailem. Po sprawdzeniu, Krzysztof M. wysłał SMS-a z zaszyfrowaną należnością za swoje działanie. Pieniądze trafiały na konto funkcjonariusza, gdy uzbierała się większa suma np. tysiąc lub półtora tysiąca złotych – mówi portalowi tvp.info prok. Łukasz Łapczyński, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Dzięki znajomości z Krzysztofem M. firma I. zaczęła lepiej prosperować. Małżonkowie K. mieli poczuć się tak pewnie, że zaczęli oferować „sprawdzenia” innym agencjom detektywistycznym i firmom windykacyjnym.

Śledczy z Prokuratury Okręgowej w Warszawie oskarżyli Krzysztofa M. o przyjęcie 55 tys. zł. korzyści majątkowej za „udostępnieniu Justynie Z-K. oraz Piotrowi K. danych z systemów informatycznych pozostających w dyspozycji Policji, dotyczących prawie 400 osób”. Funkcjonariusz przyznał się do zarzucanych mu czynów.

Justynie Z-K. oraz Piotrowi K. zarzucono „udzielanie korzyści majątkowych funkcjonariuszowi Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy w związku z pełnioną przez niego funkcją publiczną, w zamian za dokonanie sprawdzeń danych osobowych, danych pojazdów oraz danych firm”.

Podejrzani odpowiedzą także za podżeganie kierownika sekretariatu Wydziału Ksiąg Wieczystych Sądu z okręgu toruńskiego, do udostępnienia oskarżonej numerów ksiąg wieczystych wskazanych przez nią sześciu podmiotów. Kobieta przyznała się do zarzutów i zaprzeczyła, aby jej mąż miał cokolwiek wspólnego z nielegalną działalnością.

Pozostałe osiem osób, które odpowiedzą przed sądem to właściciele firm detektywistycznych lub windykacyjnych z Warszawy i okolic, Łodzi oraz Lublina. Jeden z oskarżonych Robert K. równolegle z działalnością detektywistyczną prowadził kancelarię radcy prawnego w Warszawie.

źródło: portal tvp.info

 

Zobacz również: