Z coraz większym niepokojem obserwuję eskalację ekstremizmu politycznego w Polsce. Niektóre działania organizacji związanych z opozycją już przekraczają prawo, a politycy wspierający te ruchy dolewają jeszcze oliwy do ognia.
Nie mam złudzeń, kto stoi za tymi organizacjami – to byli esbecy i członkowie WSI, walczący o swoje niczym niezasłużone apanaże i interesy. Nie dziwi mnie też wspieranie tych ruchów przez część polityków, wywodzących się z tzw. opozycji sprzed 1989 roku. Jest to ta część, która uwłaszczyła się wraz z komunistami na tzw. zmianie ustroju.
Bardzo groźne jest takie świadome budowanie nienawiści do przeciwników politycznych i dawanie legitymacji dla wulgaryzacji życia społecznego, ponieważ prowadzi to prostą drogą do prawdziwej przemocy i często ofiar. W 2010 roku doszło już do mordu politycznego, dokonanego przez zwolennika PO na pracowniku biura PiS w Łodzi. Drugą osobę napastnik bardzo poważnie zranił.
Czy ma się wydarzyć kolejna śmierć, aby ktoś wreszcie powstrzymał tych oszalałych z nienawiści ludzi? Ostatnio dołączył do tego grona Frasyniuk, który dziś ramię w ramię z byłymi aparatczykami PRL protestuje przeciwko legalnie wybranemu rządowi.
Szkoda, że dopiero dziś zaczynamy rozumieć jak misterną grę prowadzili komuniści na przełomie lat 80 i 90. Daliśmy się zwieść, że mamy w Polsce jakąś znienawidzoną władzę i opozycję.
A naprawdę gra się toczyła do jednej bramki.
Tomasz Połeć