wybuch gazu

Jedna z czołowych posłanek Lewicy właśnie usłyszała prokuratorskie zarzuty. W najgorszym wypadku może trafić nawet na dwa lata za kratki. Chodzi o Joannę Scheuring-Wielgus. Oto o co jest oskarżana znana polityk.

Posłanka Lewicy nie przyznała się do winy

Joanna Scheuring-Wielgus usłyszała w dniu dzisiejszym (29.11) w toruńskiej prokuraturze zarzuty złośliwego przeszkadzania we mszy świętej i obrazy uczyć religijnych. Posłanka Lewicy może w związku z tym trafić do więzienia nawet na dwa lata.

Warto podkreślić, iż parlamentarzystka Lewicy nie przyznała się do winy. „Był to protest przeciwko wtrącaniu się Kościoła w życie intymne kobiet. Była to akcja sprzeciwu wobec haniebnego wyroku Trybunału Konstytucyjnego” – powiedziała Scheuring-Wielgus.

Przypomnijmy, że incydent z udziałem przedstawicielki Lewicy miał miejsce 25 października 2020 r. w kościele pod wezwaniem św. Jakuba w Toruniu. Wówczas, zdaniem prokuratury, posłanka przeszkadzała w wykonywaniu aktu religijnego Kościoła katolickiego, „znieważając jednocześnie miejsce przeznaczone do wykonywania obrzędów religijnych i obrażając uczucia religijne innych osób”.

Dodajmy, iż polityk Lewicy pojawiła się na mszy wraz z mężem. Oboje stanęli przed ołtarzem, trzymając transparenty: „Kobieto możesz sama decydować” oraz „Kobiety powinny mieć prawo decydowania, czy urodzić, czy nie”.

W związku z tym wydarzeniem na początku listopada Sejm uchylił immunitet parlamentarzystce Lewicy. Należy zwrócić uwagę, iż o wyrażenie zgody na pociągniecie jej do odpowiedzialności wnioskowała prokuratura. Organy ścigania chciały bowiem postawić posłance zarzuty złośliwego przeszkadzanie we mszy świętej i obrazy uczuć religijnych.

Jak już wspomnieliśmy Joanna Scheuring-Wielgus nie poczuwa się do winy. „Nie przyznałam się do winy. Złożyłam krótkie wyjaśnienia. Powiedziałam, że 25 października 2020 r. wspólnie z mężem weszliśmy do kościoła – w ciszy. Każdy z nas trzymał w ręku hasła. Byliśmy w kościele ok. 60 sekund. Był to protest w ramach akcji „Słowo na niedzielę” ogólnopolskiej akcji. Był to protest przeciwko wtrącaniu się Kościoła w życie intymne kobiet. Była to akcja sprzeciwem wobec haniebnego wyroku Trybunału Konstytucyjnego” – wyznała zaraz po wyjściu z prokuratury posłanka Lewicy.

Głos w sprawie zabrał także rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Toruniu Andrzej Kukawski. Mężczyzna zaznaczył, że posłanka odmówiła odpowiedzi na pytania prokuratury.

„Joanna S. nie przyznała się do zarzucanego jej czynu. Wskazała na uczestnictwo w ogólnopolskiej akcji i odmówiła dalszych wyjaśnień oraz odpowiedzi na pytania przesłuchującego ją prokuratora” – podkreślił Kukawski.

źródło: Onet

Zobacz również: