atak

Na terytorium Rosji spadły rakiety. Konkretnie chodzi o leżący 40 km od granicy z Ukrainą Biełgorod. Do ataku doszło w niedzielę rano. W mieście odnotowano kilka eksplozji. Lokalne władze mówią o sporych zniszczeniach i ofiarach śmiertelnych.

Rosja oskarżyła o atak siły ukraińskie

W niedzielny poranek 3 lipca w Biełgorodzie doszło do potężnych eksplozji. Miasto zostało ostrzelane kilkoma pociskami, z których trzy trafiły w cel. Natomiast szczątki jednej z rakiet spadły na dom mieszkalny. Pozostałe zostały zlikwidowane przez system ochrony przeciwlotniczej Rosji.

Przedstawiciele rosyjskiego Ministerstwa Obrony oskarżyli o atak Ukrainę. Zdaniem resortu ukraińska armia dokonała ataku przy użyciu trzech rakiet Toczka U.

Gubernator okręgu biełgorodzkiego, Wieczesław Gładkow przekazał, że cztery osoby nie żyją. Natomiast kolejne cztery odniosły obrażenia. Co ciekawe, pośród zabitych aż trzy osoby to Ukraińcy.

Poza tym, w wyniku ataku uszkodzono jedenaście bloków mieszkalnych i trzydzieści dziewięć domów jednorodzinnych – w tym pięć budynków zostało całkowicie zrównanych z ziemią.

Do rosyjskich oskarżeń o zaatakowanie Biełgorodu ustosunkował się  Anton Heraszczenko. Doradca ministra spraw wewnętrznych Ukrainy zaznaczył, iż odpowiedzialność za ostrzał miasta ponoszą sami Rosjanie. Prawdopodobnie była to próba prowokacji. Jako potwierdzenie swoich śmiałych przypuszczeń Heraszczenko wskazał na zdjęcie odłamków pocisku, który spadł dzisiaj rano na Biełgorod.

Okazuje się, że wskazany fragment należy do pocisku Pancyr. Natomiast Ukraińcy nie dysponują tego typu bronią. W przeciwieństwie do Rosjan, którzy jej używają. „W Biełgorodzie znaleziono części zestawu rakietowego Pancyr, który jest na uzbrojeniu armii rosyjskiej. Obserwatorzy są zgodni, że jest to zestaw rakietowy Pancyr, a takie zestawy nie znajdują się na uzbrojeniu armii ukraińskiej. Rosja sama ostrzelała własne domy” – podkreślił Anton Heraszczenko.

źródło: Fakt

Zobacz również: