atak

Bardzo złe informacje przekazał właśnie doradca mera jednego z ukraińskich miast. Przedstawiciel władz nie ma wątpliwości, iż z dnia na dzień będzie umierać coraz więcej mieszkańców miejscowości. Może chodzić nawet o tysiące ofiar.

Mariupol dotyka kolejny w trakcie wojny dramat

Niestety nie ma spokoju w mieście – symbolu niezłomności narodu Ukraińskiego w walce z Rosjanami. Doradca mera Mariupola Petro Andriuszczenko właśnie przekazał, iż można mówić o początku epidemii w tym okupowanym przez rosyjskie wojska mieście nad Morzem Azowskim.

Doradca podał, iż miasto „faktycznie jest zamykane na kwarantannę”. „Teraz jest to łagodniejsza wersja kwarantanny, bardziej biurokratyczna, ale myślę, że oni rozumieją, że zaczęła się epidemia” – zaznaczył Andriuszczenko. Według przedstawiciela władz, powodem tak drastycznych kroków są coraz częstsze przypadki zachorowań na cholerę lub dyzenterię (czerwonkę bakteryjną).

Współpracownik włodarza Mariupola przyznał, iż sytuacja sanitarna w mieście jest ciężka. Andriuszczenko wspomniał o zanieczyszczeniu morza i źródeł wody, a także o gnijących odpadkach na ulicy. „Zdajemy sobie sprawę, że płytkie mogiły mają pewien wpływ, gnicie odpadków na ulicach – to wszystko trafia do wody, morza, źródeł wody pitnej. Ryzyko epidemii już jest nie tylko groźbą, jest już na takim poziomie, że w zasadzie odnotowujemy pojedyncze przypadki – na tyle, na ile możemy je rejestrować” – tłumaczył.

Polityk nie krył, iż w Mariupolu rośnie umieralność. Andriuszczenko zauważył, że tej chwili w mieście nie działa system opieki medycznej ani laboratoria, nie ma szczepionek ani leków. Z tego powodu niebawem może umrzeć wielu mieszkańców.

Niewątpliwie do trudnej sytuacji przyczynił się fakt, iż w Mariupolu masowo chowano zabitych. Poza tym, od dłuższego czasu brakuje wody i żywności. Co prawda, Rosjanie częściowo uruchomili wodociągi. Jednakże, jak zauważyła szefowa WHO na Ukrainie Dorit Nitzan, wiele rur jest uszkodzonych, przez co mieszają się ścieki i woda pitna.

źródło: RMF FM

Zobacz również: