W mediach społecznościowych ukazała się relacja Ukraińca, któremu udało się wydostać z rosyjskiej niewoli. Słowa mężczyzny porażają. Oto wstrząsające szczegóły 37 dni spędzonych w rosyjskiej niewoli.

Ukrainiec jest już bezpieczny

Od blisko 1,5 miesiąca systematycznie pojawiają się wiadomości dotyczące bestialstwa rosyjskiej armii. Ofiarami reżimu Władimira Putina stali się nie tylko ukraińscy żołnierze, ale przede wszystkim zwykli obywatele. W tej liczbie również przedstawiciele świata sportu.

Rosyjskiego terroru doświadczył m.in. Konstantin Golub. Mężczyzna jest trenerem przygotowania fizycznego ukraińskiego klubu z najwyższej klasy rozgrywkowej – Kołos Kowaliwka. Ukrainiec spędził 37 dni w niewoli. Na szczęście udało mu się odzyskać wolność.

Radosną informację przekazał klub z Kowalówki w obwodzie kijowskim, w którym pracuje Golub. „W końcu wyrwał się z rosyjskiej niewoli. Teraz jest bezpieczny” – przeczytamy w poście na Facebooku. „Spędził 37 dni w piwnicy prywatnego domu niedaleko Kijowa. Codziennie był na granicy życia i śmierci” – dodali przedstawiciele klubu.

Jednocześnie we wpisie pojawiła się informacja, iż niebawem na klubowym kanale YouTube umieszczony zostanie specjalny materiał. Konstantin Golub opowie w nim o swojej gehennie.

Wstrząsające szczegóły niewoli, w której przebywał trener

Jeszcze przed publikacją wspomnianego materiału Ukrainiec opowiedział o swojej traumie. Niewątpliwie trener przeżył piekło, o którym prawdopodobnie jeszcze długo nie zapomni.

Mężczyzna został uwięziony przez Rosjan w piwnicy własnego domu. „Wszyscy sąsiedzi zostaliśmy zapędzeni do jednego domu, aby łatwiej było wszystko zrabować” – wspomina uwolniony Ukrainiec.

Dalsze szczegóły są jeszcze bardziej porażające. „Ukradli wszystko, nie wynieśli tylko kuchni. Nie zostało mi nic, zabrali nawet trampki. Na szczęście moje wnuki nie były ze mną” – tłumaczył trener z Kowalówki.

Niewątpliwie słowa Goluba przerażają. Trener nie krył, że każdego dnia znajdował się na skraju śmierci. Ukrainiec opowiada o rosyjskich szabrownikach z karabinami maszynowymi, o 13 dziurach po pociskach w jego domu, a także o zabijaniu zwierząt domowych.

„Mężczyzna, który zamieszkał w moim domu, to były rosyjski żołnierz piechoty morskiej. I okazali się, że to żołnierz z Władywostoku. Wtedy zapytałem go: „Dlaczego ty przyjechałeś tutaj z Władywostoku?” No, macie tutaj banderowców” – relacjonował trener.  „Wtedy ja mówię: „Ale jakich banderowców? Mieszkam tutaj od 40 lat i żadnego nie widziałem”. Następnie ten człowiek odparł, że dotarł z Doniecka i teraz tutaj zaangażował się w wojnę” – dodał Ukrainiec.

źródło: sportowefakty.wp.pl, interia.pl

Zobacz również: