policja na miejscu manifestacji
Foto: Facebook/Waldemar Włoch

Do szokującego happeningu doszło w jednym ze sklepów rosyjskiej sieci dyskontów. Małżeństwo Polaków w dość makabryczny sposób zaprotestowało przeciwko wojnie na Ukrainie. Dokładnie rzecz biorąc, manifestacja była wyrazem dezaprobaty dla ludobójstwa dokonywanego przez rosyjskich żołnierzy. Na miejsce zdarzenia wezwana została policja.

Ludzie są oburzeni zachowaniem Rosjan

Morderstwa dokonywane przez Rosjan na ukraińskich cywilach budzą powszechne oburzenie. Patrząc na zdjęcia z Buczy, Irpienia czy Mariupola, trudno uwierzyć, że człowiek mógł tak bestialsko potraktować drugiego człowieka.

Większość światowych przywódców potępiło nieludzkie działania Władimira Putina i jego żołnierzy. Polski prezydent zaapelował o stanowcze zaostrzenie sankcji nałożonych na Rosję. Głośno mówi się również o postawieniu rosyjskiego przywódcy przed Międzynarodowym Trybunałem w Hadze.

Dodajmy, iż wg mediów i ukraińskich władz, już w tej chwili na terytorium Ukrainy pracują prokuratorzy. Służby zbierają dowody przeciw Rosjanom na terenach wyzwolonych spod kontroli okupanta.

Zbrodnie agresora wywołały wściekłość również zwykłych obywateli. W południowej części naszego kraju, w mieście Jaworzno doszło do upiornego protestu. Małżeństwo – pani Monika i pan Waldemar, postanowiło w dość makabryczny sposób wyrazić swój sprzeciw wobec ludobójstwa dokonywanego na Ukrainie.

W poniedziałkowy wieczór, 4 kwietnia, w sklepie rosyjskiej sieci dyskontów w Jaworznie małżeństwo zorganizowało osobliwy happening. Określili się oni mianem „Akcji Reakcji”. W trakcie manifestacji wykorzystano upiorne elementy takie jak sztuczna krew i prowizoryczna trumna.

Policja nie wystawiła uczestnikom makabrycznego protestu mandatu

Co dokładnie można było zobaczyć na terenie dyskontu? Otóż pani Monika znajdowała się w kałuży sztucznej krwi między sklepowymi kasami. Kobieta leżała na prowizorycznej, zniszczonej trumnie. Powyższa scena symbolizowała cywilów, którzy zostali brutalnie zamordowani w Ukrainie przez żołnierzy Putina.

Inicjatorzy akcji w ten dość kontrowersyjny sposób chcieli sprzeciwić się ludobójstwu w Ukrainie i rosyjskiemu atakowi na ten kraj. Dodajmy, że pani Monika i pan Waldemar już od samego początku wojny aktywnie pomagali Ukraińcom.

„Mamy dość ludobójstwa narodu ukraińskiego przez rosyjskich potworów. Żądamy natychmiastowego zamknięcia rosyjskiego marketu Mere na terenie miasta Jaworzna i w całej Polsce. Nie chcemy wojny, chcemy pokoju” – powiedzieli manifestujący.

Dodajmy, iż do marketu w Jaworznie wezwano policję. Funkcjonariusze sporządzili dokumentację ze zdarzenia, ale nie nałożyli mandatu na małżeństwo. „Na miejscu pojechał patrol, który wylegitymował protestujących. Sporządzono dokumentację z tego zdarzenia. Nikt nie został ukarany mandatem” – przekazał asp. sztab. Michał Nowak, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Jaworznie.

źródło: se.pl

Zobacz również: