Władimir Putin
foto: YouTube

Pogłębia się konflikt i zagęszczają akty agresji we wschodniej części Ukrainy. Wielu komentatorów zauważa, że to może być preludium do ataku Władimira Putina na Ukrainę. Tymczasem głos zabrał Minister Spraw Zagranicznych Chin. Wang Yi udzielił jednoznacznej wypowiedzi.

Chiny zajęły stanowisko w sprawie konfliktu Rosji z Ukrainą

Wielu obserwatorów zastanawiało się, po której stronie konfliktu staną Chiny. Jedni przewidywali, że zdecydowanie opowiedzą się za Władimirem Putinem i będą gotowe nawet wskoczyć w ogień za Federacją Rosyjską, żeby chronić swoich interesów w korespondencyjnej wojnie interesów ze Stanami Zjednoczonymi.

I rzeczywiście, z wcześniejszych wypowiedzi prezydenta Chin można było tak wywnioskować. Teraz jednak pojawiły się nieco bardziej stonowane, a nazwalibyśmy to, dyplomatyczne, wypowiedzi szefa Ministerstwa Spraw Zagranicznych Chin. Oczywiście, między wierszami można wyczytać pełne wsparcie dla działań Władimira Putina, ale samo stanowisko jest dość dyplomatyczne.

Suwerenność, niepodległość i integralność terytorialna wszystkich krajów powinny być szanowane i chronione. Ukraina nie jest wyjątkiem od tej zasady.” – przyznał Minister Spraw Zagranicznych Chin, Wang Yi, cytowany przez portal Onet.

Jednocześnie dodał jednak, że szanowane i respektowane powinny być porozumienia mińskie. Nazwał je „jedynym wyjściem” z całej sytuacji. Dodatkowo przyznał, że Rosja ma pełne prawo do obaw o swoją suwerenność i bezpieczeństwo. Zdaje się, że winę za całą sytuację Chiny zrzucają na… NATO. „Pekin uważa, że przyczyną trwających napięć między Rosją i Ukrainą jest ekspansja NATO na wschód. Chiny poparły Rosję w tej sprawie podczas czwartkowego posiedzenia Rady Bezpieczeństwa ONZ.” – analizują dziennikarze portalu Onet.

Porozumienia mińskie są trójstronną umową międzynarodową, która została podpisana w Mińsku w 2014 roku i dotyczyła zawieszenia broni na wschodniej Ukrainie. Jak widać, po obecnej sytuacji, która dzieje się na wschodzie Ukrainy, nie są one respektowane przynajmniej przez jedną stronę konfliktu.

źródło: Onet, PAP, Reuters, media

Zobacz również: