

Dopiero, co pisaliśmy o wycieku planów Rosji względem Ukrainy, a już do prasy doszły kolejne niepokojące wieści o Władimirze Putinie. Prezydent Federacji Rosyjskiej znalazł mocnego sojusznika, o którym mówiło się już od dłuższego czasu.
Z taką pomocą Władimir Putin może czuć się bezkranie?
Wielu komentatorów zauważa, że Władimir Putin może poczynać sobie teraz jeszcze śmielej. Co prawda groźby Unii Europejskiej, NATO i Stanów Zjednoczonych względem Rosji, kiedy ta dopuści się agresji na Ukrainę są realne, ale Putin może liczyć na wsparcie najpotężniejszego mocarstwa świata, do rangi którego urosły Chiny.
Światowe media informują, że właśnie zakończyło się spotkanie Władimira Putina z przywódcą Chin Xi Jinpingiem. Przekazano kilka oficjalnych komunikatów, które sugerują, że Chiny mogą wskoczyć za Rosją nawet w przysłowiowy ogień.
„Chiny i Rosja sprzeciwiają się rozszerzaniu NATO.” – czytamy w jednym z komunikatów, który cytuje portal Interia.pl. „Strona chińska aprobuje i popiera propozycje przedstawione przez Federację Rosyjską, aby stworzyć długoterminowe i prawnie wiążące gwarancje bezpieczeństwa w Europie.” – brzmi dalsza część wskazanego oświadczenia. To jeszcze nie wszystko.
Pekin i Moskwa mówią o swojej przyjaźni i gotowości do wzajemnej pomocy. „Przyjaźń między tymi dwoma krajami nie ma granic, nie ma zakazanych obszarów dla współpracy” – czytamy. Można odbierać te słowa nie tylko, jako zapowiedź współpracy gospodarczej, ale też, jako ewentualną współpracę miliatarną. Na wypadek, gdyby Władimir Putin zdecydował się rozpętać konflikt zbrojny, Chiny mogłyby stanąć w obronie terytorium Rosji w przypadku odwetu ze strony innych krajów.
Oba kraje wezwały Stany Zjednoczone do zaniechania działań. „Porzucenia planów rozmieszczenia naziemnych pocisków pośredniego i krótszego zasięgu w regionie Azji-Pacyfiku oraz Europie” – dodano.
Ostatnią rzeczą, którą przekazano po spotkaniu przywódców Rosji i Chin jest fakt, że Władimir Putin sprzeciwa się niepodległości Tajwanu i uważa go za nieodłączną część Chin.
źródło: Interia.pl, PAP, media