księża

W dramatycznej sytuacji znaleźli się księża z jednego z lubelskich kościołów. Dominikanie wystosowali rozpaczliwy apel do wiernych. Nie kryją, że bez pomocy świeckich mogą nie przetrwać.

Księża dominikanie zwrócili się do ludzi o wsparcie finansowe

Duchowni z jednej z lubelskich parafii znaleźli się w bardzo trudnej sytuacji. W związku ze znaczną podwyżką cen gazu, ich rachunek jest o 300% wyższy niż w poprzednich latach.

Chcąc lepiej zobrazować skalę podwyżki, warto wspomnieć, iż w styczniu br. księża otrzymali fakturę za gaz na kwotę 60 tys. zł. Natomiast w 2019 r. za ten sam okres płacili niespełna 15 tys. zł. „Kiedy w drugiej połowie stycznia otrzymaliśmy rachunek za gaz, myślałem, że to pomyłka, dość szybka do wyjaśnienia. Niestety po interwencji w PGNiG okazało się, że dostawca potraktował klasztor jak firmę, skąd czterokrotna podwyżka cen gazu”- wyjaśnił ojciec Krzysztof Modras.

Zrozpaczeni dominikanie nie kryją, iż nie są w stanie samodzielnie udźwignąć takich kosztów. Księża są świadomi, iż w kolejnych miesiącach podwyżki będą jeszcze większe. „Nie damy rady, nie ma szans” – stwierdzili dominikanie.

W związku z zaistniałą sytuacją, księża zaapelowali do wiernych o pomoc finansową. Po każdej mszy proszą uczestników nabożeństwa o pieniądze. „Bardzo prosimy was o wsparcie, bo chyba jesteśmy tutaj na granicy przetrwania. Nie jesteśmy w stanie ponieść takich kosztów cen gazu. W związku z tym w przyszłą niedzielę, 6 lutego po każdej mszy świętej w czasie kwesty przed Bazyliką poprosimy was o wsparcie finansowe” – mogli usłyszeć ludzie.

Dodajmy, iż zbieranie funduszy na opłacenie faktur za gaz nie jest proste. Przeor Krzysztof Modras tłumaczył, iż znacznie zmniejszyła się liczba uczestników niedzielnych nabożeństw. Przed pandemią w niedzielę do kościoła przychodziło łącznie 1,5 tys. osób. W tej chwili to między 1000 a 1100 wiernych. „To ma bezpośrednie przełożenie na wysokość tacy, która jest o 30-40 proc. niższa” – przyznał dominikanin.

Księża postanowili także znacznie ograniczyć zużycie gazu. Duchowni całkowicie wyłączyli ogrzewanie w krużgankach. Natomiast w salach, gdzie spotyka się młodzież, kaloryfery są odkręcane dopiero przed spotkaniem. Oprócz tego, zdecydowano o obniżeniu temperatury w pokojach braci do mniej niż 17 stopni Celsjusza.

Źródło: Gazeta Wyborcza

Zobacz również: