dziecko porazone pradem
Wikimedia, zdjęcie ilustracyjne

Wstrząsające doniesienia z województwa dolnośląskiego. W Głogowie zmarło 12-miesięcznie niemowlę. Dyspozytor pogotowia ratunkowego nie mógł przysłać na miejsce karetki, bo ta była zajęta. W sprawie śmierci dziecka zatrzymano już dwie osoby.

Nie żyje 12-miesięczne niemowlę. Zatrzymano już dwie osoby

O śmierci małego dziecka rozpisują się największe media w kraju. Poznajemy coraz to więcej informacji odnośnie tej przerażającej tragedii. Do dramatu doszło w Głogowie na Dolnym Śląsku. Jak informuje lokalny portal Głogów Nasze Miasto, policja pod nadzorem prokuratury zatrzymała już w tej sprawie dwie osoby, a postępowanie prowadzone jest pod kątem nieumyślnego spowodowania śmierci na skutek zaniedbania czynności opiekuńczych. „To osoby mieszkające z chłopcem, który zmarł.” – potwierdza prokuratura w Głogowie. Jednak nie tylko to szokuje.

Szokuje także fakt, że dyspozytor nie mógł wysłać na miejsce karetki pogotowia, bowiem nie było wolnej jednostki. Jako pierwsza na miejsce dramatu dojechała więc straż pożarna. „Karetka była na miejscu, ale nie w pierwszej kolejności, tylko dojechała nieco później.” – potwierdza prokuratura w Głogowie. Okazuje się, że na miejsce zadysponowano karetkę z pobliskich Polkowic.

„Do duszącego się malucha przysłano strażaków z PSP Głogów, którzy pierwsi dotarli do mieszkania i rozpoczęli resuscytację. Krótko po nich zjawili się również policjanci oraz ratownicy, których ściągnięto ze szpitala w oddalonych o 20 kilometrów Polkowicach.” – potwierdza te rewelacje także portal Interia. W podobnym tonie czytamy na portalu Onet.

Sprawie przyjrzała się też „Gazeta Wyborcza”. To źródło już wcześniej wskazywało na problemy z dostępnością karetek na terenie Głogowa i okolic. „W ostatnich miesiącach rośnie liczba wezwań, na co zwracają uwagę sami ratownicy. Obszar Głogowa i całego powiatu głogowskiego podczas 12-godzinnej zmiany obsługiwany jest przez tylko trzy zespoły ratowników.” – możemy przeczytać na łamach jej internetowego wydania.

„Nie ma nas, bo zaczęły się covidy i zasuwamy za POZ-y. Jeździmy do wszystkiego. I nie można nas cofnąć z zachorowania, jeśli jesteśmy już na miejscu, dyspozytor może nas przekierować tylko w czasie drogi.” – mówił z kolei jeden z ratowników w listopadzie dla portalu Głogów Nasze Miasto.

źródło: Interia, Onet, Gazeta Wyborcza, Głogów Nasze Miasto

Zobacz również: