Łukaszenka grozi Polsce

Prezydent Białorusi najwyraźniej nie boi się nikogo ani niczego. Aleksandr Łukaszenka właśnie zagroził Polsce i pozostałym krajom Unii Europejskiej. Co takiego ma zamiar zrobić białoruski dyktator? Czy rzeczywiście jego słowa należy traktować poważnie?

Aleksandr Łukaszenka straszy rząd Polski i Litwy

Jak widzimy, kryzys na granicy polsko-białoruskiej zaognia się z każdym dniem. Systematycznie pojawiają się doniesienia o próbach nielegalnego przedostania się grup migrantów na teren naszego kraju. Oczywiście działaniami tymi steruje nie kto inny jak prezydent Łukaszenka.

Z tego powodu, Unia Europejska zapowiedziała wprowadzenie kolejnych sankcji na reżim. Tymczasem, w trakcie czwartkowego spotkania z przedstawicielami białoruskiego rządu, dyktator ogłosił, że żadnych sankcji się nie boi. Mało tego, Łukaszenka zagroził Europie. „Białoruś jest gotowa do ostrej reakcji na nowe pakiety sankcji europejskich” – mówił w czasie narady polityk.

Warto podkreślić, że prezydent Białorusi uderzył zwłaszcza w Polskę. „Polska straszy nas, że zamknie granicę. Proszę, niech zamyka: tam się przeniesie mniej uciekinierów. A jeśli zamkniemy tranzyt przez Białoruś? Nie przejadą przez Ukrainę: granica z Rosją jest zamknięta. Nie ma dróg przez kraje bałtyckie. Jeśli zamkniemy tranzyt dla Polaków i np. dla Niemców, to co się wtedy stanie? Musimy bronić naszej suwerenności i niepodległości” – grzmiał Łukaszenka.

Dodatkowo białoruski dyktator przypomniał, że przez Białoruś przebiega gazociąg Jamał – Europa. Właśnie ten fakt zamierza wykorzystać przywódca Białorusi, aby zastraszyć Unię Europejską. „Ogrzewamy Europę, a wciąż nam grożą, że zamkną granicę. A jeśli odetniemy dostawy gazu ziemnego? Dlatego radzę, aby rząd Polski, Litwy i inni bezgłowi ludzie pomyśleli, zanim przemówią” – zagroził polityk.

Niektórzy już w tej chwili spekulują, czy przypadkiem Łukaszenka nie wcielił częściowo swoich gróźb w życie. Według danych niemieckiego operatora Gascade, dostawy gazu ziemnego do Niemiec rurociągiem Jamał – Europa spadły rano w czwartek o ponad 33 procent w porównaniu do poprzedniego dnia. „Przesył gazu pomiędzy godz. 8 i 9 rano czasu moskiewskiego (godz. 6 i 7 czasu polskiego) wahał się w rejonie około 695 tys. m sześciennych. Poprzedniego dnia wyniósł w tym czasie około miliona m sześciennych” – przekazały media.

Źródło: Wp.pl

Zobacz również: